"W czasie trwającej kampanii widać było czynnik manipulacji, zaangażowania rządowych i państwowych instytucji, a także bierność rządu wobec działań narażających bezpieczeństwo Polski i bezpieczeństwo informacyjne RP, w zakresie przygotowywanych wyborów prezydenckich. Kampania z tego punktu widzenia odbiegała od zasad i standardów, które powinny zostać utrzymane w czasie kampanii wyborczej" - czytamy w raporcie Instytutu Bezpieczeństwa Narodowego.
Bezpardonowe bombardowanie
W dalszej części wskazano i wypunktowano konkretne przykłady na jednostronny i nierówny przekaz faworyzujący Rafała Trzaskowskiego i deprecjonujący jego kontrkandydatów z użyciem wszystkich sił, w tym instytucji publicznych, na niespotykaną dotąd skalę. "W sposób jawny i otwarty rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych wykorzystał zasoby polskiej policji, by zaatakować Nawrockiego" - przytoczono w jednym z przykładów.
Zespół ekspertów podkreślił także, że złamano wszelkie zasady, by zaatakować wyłaniającego się faworyta wyborów. "Jaskrawym przykładem działań sprzecznych z apolitycznym charakterem systemu bezpieczeństwa narodowego było wykorzystanie przez Premiera Donalda Tuska oraz podległych mu urzędników informacji o okolicznościach i czynnościach wykonywanych przez ABW w toku postępowania sprawdzającego Karola Nawrockiego" - czytamy.
Wspomniane zostało także niewyjaśnione dotąd finansowanie "akcji profrekwencyjnej", która była w istocie finansowanym przez podmioty zewnętrzne atakiem głównie na Sławomira Mentzena i Karola Nawrockiego.
Poważne zagrożenia dla bezpieczeństwa
"O powadze sprawy świadczy fakt, że analiza wskazanych operacji manipulujących opinią publiczną w czasie kampanii znalazła się w raporcie OBWE" - podkreślono.
Analitycy zwrócili również uwagę na udział do wyborczego wyścigu kandydata jawnie prorosyjskiego. "Rejestracja Macieja Maciaka, jako kandydata w wyborach na Prezydenta RP, dała mu możliwość infekowania opinii publicznej tezami tożsamymi z wrogim Polsce przekazem Kremla" - podkreślono w raporcie.
Szczególną uwagę poświęcono nie tylko zagrożeniom ze strony Rosji, ale także Niemiec. "W operację zagrażającą prawidłowemu przebiegowi procesu wyborczego w naszym kraju zaangażowały się niemieckie agendy rządowe (np. Federalna Centrala Kształcenia Obywatelskiego), wpływowe fundacje (np. Fundacja Friedricha Naumanna, Fundacja Heinricha Bölla) oraz wielkie ośrodki medialne" - zaznaczono.
Niemieckie media publikowały stronnicze teksty także podczas, gdy trwało w Polsce głosowanie. Z analizy publikacji wynika, że "niemieckie ośrodki promowały przekazy, według których wybór innego niż Rafał Trzaskowski kandydata na prezydenta miał wiązać się z ryzykiem nie tylko dla Polski, ale i całej Europy".