Jacek Protasiewicz nie zatrzymuje się i wciąż kąsa Marcina Kierwińskiego. - Czy ja kiedykolwiek go obraziłem? Powiedziałem tylko, że był napruty jak Messerschmitt. Moim zdaniem! - powiedział były wicewojewoda dolnośląski, który najwyraźniej nie obawia się tego, że obecny szef MSWiA go pozwie.
Szef MSWiA Marcin Kierwiński podczas Dnia Strażaka wygłosił słynne już przemówienie, mówiąc niezwykle bełkotliwie. To sprawiło, że ruszyła lawina spekulacji dotycząca jego stanu. Choć Kierwiński pokazał wynik badania alkomatem, emocje nie opadają. Atmosferę podgrzewa Jacek Protasiewicz, który wprost mówi, że jego zdaniem Kierwiński był pijany. Tymczasem, minister straszy pozwami.
Nie obawia się pan pozwu od Kierwińskiego? - został zapytany były wicewojewoda dolnośląski Jacek Protasiewicz w programie "Super Expressu".
- Czy ja kiedykolwiek go obraziłem? Powiedziałem tylko, że był napruty jak Messerschmitt. Moim zdaniem! - stwierdził pewny siebie Protasiewicz.
Jeżeli pan mówi, że minister spraw wewnętrznych przyjeżdża do powiatowej komendy i policjanci nie stają na baczność i nie chcą uchylić mu nieba to... "być może tak jest"
Jak się okazuje, obaj panowie nie rozmawiają ze sobą od lat. "Ja z nim nie rozmawiam od 2016 roku, kiedy zagłosował za wyrzuceniem mnie z Platformy! (...) Do dziś mam uchwałę, a nie ma tam uzasadnienia! Odwołałem się do sądu koleżeńskiego, a sąd koleżeński nawet się nie zebrał" - powiedział Protasiewicz.
Nie zabrakło też prania brudów. Wspominając 2015 rok, Protasiewicz oskarżył Kierwińskiego, że zajmował się bardziej swoją kampanią niż kampanią Platformy. - Decyzyjność sztabu ówczesnego była żenująco niska! - stwierdził.
Jednocześnie Protasiewicz stwierdził, że nie zapisze się do PiS, ale... rząd PiS-u "poprawił los emerytów".