Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Protasiewicz: "Kierwiński wczoraj był napruty jak Messerschmitt". Było też o zakrapianych imprezach partyjnych

Jacek Protasiewicz, były już wicewojewoda dolnośląski, którego aktywność w mediach społecznościowych w ostatnich tygodniach budziła wiele zainteresowania ze strony internautów, zabrał teraz głos w sprawie Marcina Kierwińskiego. "Podsumowując: Marcin Kierwiński wczoraj był napruty jak Messerschmitt" - skomentował były szef dolnośląskiej PO. Odniósł się także do głośnego przed laty incydentu na lotnisko we Frankfurcie.

Jacek Protasiewicz
Jacek Protasiewicz
fot. Tomasz Adamowicz - Gazeta Polska

Podczas sobotnich obchodów Dnia Strażaka głos zabrał szef MSWiA Marcin Kierwiński, który brzmiał, jakby był pijany. Kierwiński twierdził, że doszło do problemów z nagłośnieniem, ale takich problemów nie mieli ani przemawiający wcześniej, ani po nim. Kierwiński opublikował nawet wynik badania alkomatem, ale wokół całej sprawy wciąż jest gorąco. W obronie szefa MSWiA stawali już w mediach społecznościowych czołowi politycy obozu rządzącego z Donaldem Tuskiem i Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem.

"Ściema dla maluczkich"

Swój pogląd na sprawę przedstawił też Jacek Protasiewicz, o którym w ostatnich tygodniach było głośno. Przede wszystkim za sprawą serii wpisów w mediach społecznościowych, które ostatecznie kosztowały go stanowisko wicewojewody dolnośląskiego.

Protasiewicz opisał klimat zakrapianych imprez partyjnych.

"Byłem jego zastępcą [Kierwińskiego] jako szefa kampanii PO w 2011, więc spotykaliśmy się codziennie i często. Poznałem go całkiem dobrze. (..) Wiem, ile i co jest pite w gabinetach rządu PO, a zwłaszcza w willi premiera na Parkowej, na tarasie zwanym pieszczotliwie >>Miami<<.Wiem też, jak dużo tam (i w KPRM) się pijało" - napisał były wicewojewoda dolnośląski i były lider PO na Dolnym Śląsku.

"Podsumowując: Marcin Kierwiński wczoraj był napruty jest Messerschmitt. Gadanie o problemach technicznych, to ściema dla maluczkich, jak niegdyś o słynnym dziadku"

– dodał Jacek Protasiewicz.

Skąd się wziął Frankfurt

W jednej z odpowiedzi, Protasiewicz odniósł się także do sprawy incydentu z jego udziałem, do którego doszło 10 lat temu na lotnisko we Frankfurcie.

Według niemieckich mediów, polityk - jako eurodeputowany i wiceszef PE - miał zachowywać się dziwnie, krzyczeć "heil Hitler" i określać celników niemieckich nazistami. Protasiewicz tłumaczył, że celnicy byli agresywni, a on sam wypił tylko lampkę wina na pokładzie samolotu Warszawa-Frankfurt.

Dziś Jacek Protasiewicz stwierdził, że "Frankfurt" nie wziął się z "dwóch buteleczek na pokładzie", ale "z narady w KPRM na temat kampanii do PE".

"Długiej, zakrapianej. Mocno. Z - jak to się mówi - "najważniejszymi osobami w państwie"..."

- dodał.

 



Źródło: niezalezna.pl

dm