Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polityka

Prof. Domański: Obóz Tuska czeka bardzo trudna jesień. Pod uwagę trzeba brać najbardziej radykalne scenariusze

Masowe protesty górników, rolników, nauczycieli, a szczególnie tych ostatnich, bo przecież to jest elektorat Lewicy i Koalicji Obywatelskiej... Ci ludzie nie zagłosują na PiS, ale mogą nie iść do wyborów. Jeżeli rząd nie zareaguje na ich żądania, a podejrzewam, że nie zareaguje, bo budżet nie pozwoli spełnić ich oczekiwań, to nie jest wykluczone, że różne scenariusze będą brane pod uwagę. Nawet te najbardziej radykalne – mówi „GPC” prof. Henryk Domański, komentując przyszłość koalicji 13 grudnia.

Jan Przemyłski: Jesteśmy blisko dwa miesiące po rekonstrukcji rządu. Jak Pan ocenia ten okres?

Prof. Henryk Domański: Rekonstrukcja była elementem kampanii wyborczej. Rząd, który do tej pory był krytykowany, że zajmuje się wyłącznie opozycją, musiał pokazać, że ma pomysł na rządzenie. Zresztą na półmetku kadencji często takie ruchy są czynione. Ponadto Donald Tusk, jeszcze przed wyborami zapowiadając przebudowę swojego gabinetu, liczył na wygraną Rafała Trzaskowskiego. To miało też pomóc w homogenizacji władzy przez Platformę Obywatelską. To się jednak nie udało.

Czy rekonstrukcja była sukcesem obozu rządzącego?

Nie. Koronnym argumentem jest to, że przecież nie została zredukowana liczba ministrów i wiceministrów, co miało być jednym z głównych celów. To się oczywiście nie mogło udać po przegranych wyborach prezydenckich. Utrzymanie koalicji wymagało zaspokojenia ich potrzeb i rozdysponowania urzędów pomiędzy mniejsze ugrupowania. Tylko na tym ten obóz jeszcze się trzyma.

Jan Pan ocenia sytuację w koalicji 13 grudnia? Ostatnie badania opinii publicznej wskazują, że tylko Koalicja Obywatelska może być pewna wejścia do parlamentu.

Gdyby się opierać tylko na sondażach, to Koalicja Obywatelska mogłaby szukać partnera wyłącznie w Lewicy. W mojej opinii jest to niezręczna sytuacja dla Donalda Tuska – wchodzić w sojusz z byłymi komunistami. Mało prawdopodobne jest to, że szukałby porozumienia z Konfederacją. Z jednej strony koalicja z PSL z 2007 r. też opierała się na ustępstwach, ale nie sądzę, że byłby gotowy na powtórzenie tego scenariusza ze Sławomirem Mentzenem.

Zgodnie z umową koalicyjną Szymon Hołownia ma w listopadzie oddać fotel marszałka Sejmu Włodzimierzowi Czarzastemu. Jak w tej sytuacji Pan widzi przyszłość Polski 2050?

Moim zdaniem to ugrupowanie nie przetrwa jako partia obecna w parlamencie. Mało prawdopodobne, żeby wznieśli się ponad 3 proc. Jeżeli posłowie tej partii będą chcieli zostać w parlamencie, to spodziewam się, że zdecydują się na przejście do innych ugrupowań. Nie jest powiedziane, że jedynym kierunkiem będzie Koalicja Obywatelska. Część może chcieć zasilić szeregi PSL. 

Chciałbym Pana zapytać również o akcje protestacyjne, które są zapowiadane na jesień. Za nami protesty nauczycieli, 27 września strajkować będą członkowie OPZZ. Czy te inicjatywy mogą wpłynąć na naszą scenę polityczną?

To są wydarzenia, które utrwalają się w świadomości społecznej. Nawet zakładając, że rząd przetrwa te dwa lata do kolejnych wyborów, co jest możliwe, będzie sporo problemów dla otoczenia Donalda Tuska. 

Czy to mogłoby spowodować zmianę na stanowisku premiera? Przedstawiciele koalicyjnych ugrupowań coraz śmielej mówią o potrzebie wymiany szefa rządu. 

Trudno sobie to wyobrazić, ale nie jest to scenariusz niemożliwy. Masowe protesty górników, rolników, nauczycieli, a szczególnie tych ostatnich, bo przecież to jest elektorat Lewicy i Koalicji Obywatelskiej... Ci ludzie nie zagłosują na PiS, ale mogą nie iść do wyborów. Jeżeli rząd nie zareaguje na ich żądania, a podejrzewam, że nie zareaguje, bo budżet nie pozwoli spełnić ich oczekiwań, to nie jest wykluczone, że różne scenariusze będą brane pod uwagę. Nawet te najbardziej radykalne.

Czytaj więcej w dzisiejszym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie"!

Źródło: Gazeta Polska Codziennie