Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polityka

Biedroń dostaje baty z prawej i lewej. Czym podpadł prezydent Słupska?

O tym, że Robert Biedroń jest w Słupsku nazywany \"poniedziałkowym prezydentem\" informowaliśmy już jakiś czas temu. To za sprawą jego wyjątkowo leniwego podejścia do prezydentury. Okazuje się, że przez 3 lata swoich rządów Biedroń ponad 200 dni spędził w delegacjach... głównie na spotkaniach środowisk LGBT. Tym razem prezydentowi Słupska dostało się nawet od tygodnika Lisa i Platformy Obywatelskiej.

Biedroń należy do rekordzistów wśród prezydentów, jeśli chodzi o liczbę wypisywanych delegacji. W ciągu dwóch lat przejechał służbowo 88 tys. kilometrów. To jak dwa razy obwód Ziemi - informowaliśmy w październiku ubiegłego roku.

Reklama

Przypomnijmy, że występ prezydenta Słupska na tegorocznym Przystanku Woodstock był również delegacją służbową, podobnie jak wypady do Las Vegas czy Amsterdamu.

CZYTAJ WIĘCEJ: Biedroń miał występ na imprezie Owsiaka. A był tam na... służbowej delegacji!

CZYTAJ WIĘCEJ: Prezydent Słupska służbowo w... Las Vegas i Amsterdamie

Tym razem za znikome zaangażowanie w życie Słupska i ciągłe podróże Biedroń oberwał nawet od "Newsweeka". Tygodnik twierdzi, że z prezydenturą Biedronia wiązano ogromne nadzieje i liczono na to, że polityk-celebryta ściągnie do Słupska tłumy. Nic bardziej mylnego...

- Co z tego, że on jest popularny, skoro dla miasta niewiele z tego wynika - powiedziała Beata Chrzanowska z Platformy Obywatelskiej, przewodnicząca rady miasta.

- Nie przyszedł nawet na posiedzenie rady zwołane na jego wniosek, by zwiększyć pieniądze na budżet obywatelski. Wolał jechać na otwarcie roku akademickiego do Koszalina - dodała Chrzanowska.

Radna z ramienia PO twierdzi, że o decyzjach Biedronia urzędnicy dowiadują się z poniedziałkowych konferencji prasowych.

- Przynajmniej wiadomo, że jest wtedy w pracy, bo później zwykle wyjeżdża - podkreśla Chrzanowska.

Reklama