Pytam pana premiera, jak to się stało, że prezydent Rzeczypospolitej, Zwierzchnik Sił Zbrojnych przez ponad dwa miesiące nie został poinformowany o takim zdarzeniu. Jak to się stało, że o takim zdarzeniu dowiaduje się de facto z mediów? Ta sprawa jest bulwersująca - powiedział prezydent Andrzej Duda. Podkreślił, że wniosek o odwołanie prok. Tomasza Janeczka daje podstawy do myślenia, że rząd szuka kozła ofiarnego w sprawie zatrzymania polskich żołnierzy w ostatnich godzinach kampanii wyborczej.
Na przełomie marca i kwietnia na granicy polsko-białoruskiej w pobliżu Dubic Cerkiewnych (Podlasie) żołnierze strzelali ostrzegawczo do migrantów, którzy próbowali nielegalnie wtargnąć do Polski. W efekcie zostali zatrzymani przez Żandarmerię Wojskową, a dwóm z nich postawiono zarzuty. Całą sprawę - wbrew prawu - zatajono przed prezydentem Andrzejem Dudą.
Premier Donald Tusk, jako sprawcę całej sytuacji wskazał Zastępcę Prokuratora Generalnego Tomasza Janeczka. Ten twierdzi, że nie znał szczegółów sprawy ze względu na zamieszanie w prokuraturze, wywołane decyzjami Adama Bodnara. Tusk ogłosił odwołanie Janeczka i podkreślił, że wymaga to zgody prezydenta.
W sprawie zabrał dziś głos prezydent Andrzej Duda. Podkreślił, że środowisko Platformy Obywatelskiej od 2021 roku atakowało obrońców granicy różnymi "ohydnymi obelgami". - Wielokrotnie przeciwko temu protestowałem - zaznaczył. Podkreślił jednak, że choć rządzący teraz przyjmują inną narrację względem mundurowych to zataili przed nim skandaliczne ich zatrzymanie funkcjonariuszy.
"Dlaczego, o tak ważnej sprawie, dotyczącej polskiego żołnierza, dotyczącej działań polskich żołnierzy w sferze bezpieczeństwa Rzeczypospolitej, dotyczącej polskiego munduru Zwierzchnik Sił Zbrojnych nie został poinformowany? To jest moje pytanie do pana premiera. Ja się z panem premierem na przestrzeni ostatnich miesięcy kontaktowałem kilkakrotnie i za żadnym razem ta sprawa nie stanęła z jego strony na agendzie naszych rozmów"
– powiedział.
Wskazał, że zmiana narracji premiera wobec polskich mundurowych na granicy, jego wyjazdy na wschód mogły być spowodowane właśnie tym, skandalicznym postępowaniem wobec żołnierzy.
Prezydent podkreślił, że prokurator Janeczek 12 kwietnia został pozbawiony swoich kompetencji wobec prokuratury wojskowej. - Kto to zrobił? Nominat pana premiera Donalda Tuska, pan prokurator krajowy Dariusz Korneluk, powołany zresztą niezgodnie z obowiązującymi przepisami - powiedział. Wskazał, że według przekazu medialnego, to właśnie Korneluk od 12 kwietnia jest osobą odpowiedzialną za sprawy wojskowe.
Według Dudy, wniosek o odwołanie Janeczka "nie robi żadnego innego wrażenia, jak na siłę szukanie w ostatnich godzinach kampanii wyborczej kozła ofiarnego". Podkreślił, że jeżeli ma wydać ma przystać na decyzję premiera i ministra sprawiedliwości, to musi być ona dobrze uzasadniona. - W moim przekonaniu uzasadnienia dla decyzji o odwołaniu tego konkretnego funkcjonariusza polskiego państwa w tej sprawie kompletnie brak - powiedział.
"Proszę nie szukać w tej chwili kozłów ofiarnych. Proszę nie przerzucać odpowiedzialności za sprawy, za które w istocie odpowiedzialność ponosi premier, ponoszą tą odpowiedzialność jego współpracownicy. Ja jeszcze raz pytam pana premiera, jak to się stało, że prezydent Rzeczypospolitej, Zwierzchnik Sił Zbrojnych przez ponad dwa miesiące nie został poinformowany o takim zdarzeniu. Jak to się stało, że o takim zdarzeniu dowiaduje się de facto z mediów? Ta sprawa jest bulwersująca, ale wymaga spokojnego wyjaśnienia"
– oznajmił.
Wirtualna Polska o sprawie rozmawiała ze źródłem w Pałacu Prezydenckim. - Wedle wstępnych, nieoficjalnych informacji docierających z Pałacu Prezydenckiego, Andrzej Duda nie powinien zgadzać się na odwołanie Janeczka - podaje portal. – A na pewno nie powinien tego ogłaszać od razu po tym, jak zażądał tego Tusk - mówią informatorzy WP.
"Rząd chce prezydenta "umoczyć" w tę sprawę, obarczyć odpowiedzialnością. Sami nawarzyli piwa, to niech je teraz wypiją. Nie informowali prezydenta o sytuacji przy granicy, ukrywali informacje o zatrzymaniu i oskarżeniu żołnierzy, niech sami biorą za to odpowiedzialność"
– twierdzi rozmówca portalu.