Doprowadzenie przez koalicję 13 grudnia do odebrania immunitetu posłowi Romanowskiemu i zgody na jego aresztowanie są pewnym przełomem – na podstawie przygotowanych przez podporządkowaną rządowi prokuraturę i opanowanym przez ministra sprawiedliwości sądownictwie Sejm zgodził się na polityczne działania przeciw politykowi opozycji. Ta sprawa – podobnie jest z oskarżeniem posła Wosia – stawia polski system demokratyczny poza cywilizacją demokracji zachodnich.
Co jest w normalnych standardach zasadami uczciwego procesu? Legalność organu, który prowadzi sprawę, bezstronność oskarżającego, uczciwie zdobyte dowody i bezstronność sądu. Tylko najciemniejsi wyborcy POstkomuny mogą uważać, że te warunki są dziś w Polsce spełniane. Reszta – łącznie z gorliwymi propagandystami koalicji 13 grudnia w mediach – wie, że o żadnej uczciwości i bezstronności nie ma sensu mówić.
Prokuratura została siłowo, wbrew obowiązującemu prawu, przejęta przez Adama Bodnara i jego ludzi. Ustawa o prokuraturze mówi między innymi, że prokuratora krajowego można odwołać tylko za zgodą Prezydenta RP. Zostało to zignorowane, a fikcyjne interpretacje prawa, którymi posługuje się minister Bodnar, opłacone słono u prorządowych prawników, nawet nie są listkiem figowym dla nielegalnego przejęcia prokuratury. Stanowiska w tej sprawie Trybunału Konstytucyjnego, pierwszej prezes Sądu Najwyższego czy choćby konstytucjonalisty prof. Piotrowskiego zostały przez rząd Tuska zignorowane. Bezprawie PRL zawierające się w znanej filmowej kpinie – „Nie mamy pańskiego płaszcza. I co nam pan zrobi?” – wróciło. Dziś w budynkach prokuratury rządzą ludzie świadomie łamiący prawo, których celem jest wypełnienie zadania niszczenia konkurencji politycznej Donalda Tuska.
To, czego odbiorcy nie znajdą w tzw. mediach głównego nurtu, to informacje, które demaskują brak bezstronności śledczych prowadzących sprawę Funduszu Sprawiedliwości. W zespole tym są osoby, które zostały wcześniej zdegradowane przez prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę – teraz prowadzą sprawy przeciw byłemu szefowi, wobec którego mają powód, by się mścić. Choćby z tej przyczyny powinni być odsunięci od śledztwa. Należy do nich na przykład prokurator Woźniak, ten sam, który prowadził sprawę lidera protestu kibiców przeciw rządowi Tuska („Donald, matole, twój rząd obala kibole” – pamiętają Państwo?). Dzięki działaniom Woźniaka „Staruch”, niewinny jak się potem okazało, przesiedział w areszcie 8 miesięcy. W zespole śledczych mają być także ci prokuratorzy, którzy do dziś nie są w stanie wyjaśnić okoliczności śmierci Jolanty Brzeskiej, a także ci, których decyzją dane ukrywającego się w Polsce lidera opozycji białoruskiej i laureata pokojowej Nagrody Nobla zostały przekazane reżimowi Łukaszenki.
Upokarzanie księdza Michała Olszewskiego i dwóch zatrzymanych urzędniczek z Ministerstwa Sprawiedliwości stanowi, w myśl rezolucji ONZ, tortury. Z wypowiedzi jednej z nich wynika, że funkcjonariusze, którzy ją aresztowali, przyznali, iż dostali polecenie, by przeprowadzić zatrzymanie w sposób brutalny. Wygląda na to, że koalicja 13 grudnia składa się z ludzi, którzy nie tylko chcą zniszczyć demokratyczną opozycję – czerpią także satysfakcję z upokarzania bezbronnych ludzi.
Ale chyba najbardziej demonstracyjnie pokazano działanie polityczne partyjnych działaczy POstkomuny, gdy w sprawie księdza Olszewskiego orzekał sędzia, były wiceminister sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska. I nie widział on powodu, by się wyłączyć z tej sprawy.
Nie wszystko jednak udaje się panu Bodnarowi. Dzień przed uchyleniem immunitetu posłowi Romanowskiemu do dymisji podał się wiceprezes Sądu Rejonowego Warszawa-Mokotów, gdzie decydowano o areszcie dla posła. Ogłosił, że sprzeciwia się naciskom politycznym rządzących. Tego samego dnia sędziowie Sądu Okręgowego w Warszawie napisali list do szefowej Krajowej Rady Sądownictwa oraz do Rzecznika Praw Obywatelskich ze skargą na działanie władz sądu – chodzi o łamanie praw pracowniczych i niezgodne z kodeksem pracy odwoływanie sędziów z piastowanych stanowisk.
Działaniom jednoznacznie łamiącym prawo w systemie sprawiedliwości towarzyszy oczywiście nagonka w prorządowych mediach. Przypomina to czasy PRL, gdy w „Dzienniku Telewizyjnym” można było zobaczyć szkalujące informacje na temat działaczy opozycji. Tradycję rządowych szczekaczek kontynuuje zresztą pracowniczka zagarniętej przez koalicję 13 grudnia Telewizji Polskiej Justyna Dobrosz-Oracz, informując widzów, że księdza Olszewskiego zatrzymano w hotelu z kobietą.
POstkomuna usiłuje nie tylko zniszczyć opozycję i pacyfikować wolności obywatelskie. Stara się też pokazać swoją totalną sprawczość – wyjętą z niedemokratycznych systemów – i zastraszyć Polaków. Ale jak wiemy – dłużej klasztora, niż przeora – i tym razem: nie damy się.
🚨.@gazeta_wyborcza, która udzieliła swoich łam ludobójcy Putinowi w kluczowym momencie budowania jego Resetu z Tuskiem, wysłała do mnie i do @Cenckiewicz pytania, które tu zamieszczam.
— michal.rachon (@michalrachon) July 20, 2024
🚨Odpowiedź brzmi tak: Szczegóły umów mojej firmy producenckiej z TVP są objęte tajemnicą.… pic.twitter.com/QPu8OotJ0q