- Od 2008 roku zaczyna się wielka hańba niektórych dziennikarzy, która po Smoleńsku przerodziła się w podłość. Wszyscy wiedzieli, że były strzały w Gruzji - tak Tomasz Sakiewicz skomentował pokazane w serialu "Reset" zachowanie części polskiej prasy, która po napaści Rosji na Gruzję podjęła narrację Kremla.
W najnowszym odcinku serialu "Reset" dobitnie pokazano, jak niektórzy polscy dziennikarze atakowali prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego dokładnie według linii propagandowej Kremla. Ta nagonka nasiliła się po niebezpiecznym incydencie w Gruzji, podczas którego południowoosetyjscy lub rosyjscy żołnierze oddali strzały w niewielkiej odległości od prezydenckiego auta.
#Reset:
— michal.rachon (@michalrachon) July 10, 2023
Gruzja - strzały do prezydentôw #teraz w @tvp_info @Cenckiewicz pic.twitter.com/B3HRc8lqFM
Sugerowano między innymi, że to prezydent Kaczyński lub Gruzini dokonali prowokacji lub wręcz urządzili przedstawienie, by wzmóc antyrosyjskie nastroje.
Pan redaktor Krzysztof Zasada z @RMF24pl... Ogląda pan #Reset? Pięknie Pan zasuflował sowiecką narrację na konferencji prasowej Kaczyński-Saakaszwili. To się będzie za Panem ciągnąć do końca życia. Pozdrawiam serdecznie.
— Emilia Kamińska (@EmiliaKaminska) July 10, 2023
Od 2008 r. zaczyna się wielka hańba polskich dziennikarzy, która po Smoleńsku zamienia się w podłość. Wszyscy wiedzieli że były strzały w Gruzji, tymczasem powtarzano i tezy rosyjskie
- stwierdził w debacie po emisji "Resetu" Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej".
Szef "GP" podsumował też dotychczasowe ustalenia autorów serialu, Sławomira Cenckiewicza i Michała Rachonia.
Widzieliśmy przez te pięć odcinków pewną sekwencję zdarzeń, w której ścierają się dwa pomysły na uprawianie polskiej polityki zagranicznej. Można powiedzieć, że jedna to polityka niepodległościowa, atlantycka. I powstaje druga, wyjątkowo niebezpieczna koncepcja tworzona rękami Sikorskiego, Tuska - gry na Rosję
- stwierdził Sakiewicz.
I dodał, że jeżeli nawet ktoś był tak naiwny, że do wybuchu wojny z Gruzją uważał Władimira Putina za normalnego polityka, to po tej brutalnej napaści na sąsiedni kraj nie można mieć już było żadnych złudzeń. Tymczasem rządowi Tuska w "ocieplaniu" stosunków z Moskwą nie przeszkodziła nawet ta wojna. Co więcej - dla celów "resetu" postanowiono sięgnąć po inwazyjne środki wobec prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, największą przeszkodę w nawiązaniu ścisłej relacji z reżimem Putina.