Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Niemieccy komentatorzy ustawiają Tuska w szeregu i wprost oceniają szanse jego pomysłu. Berlin powie "nein"

"Plan Tuska bez pieniędzy UE? Małe szanse na zgodę Berlina" - tak prognozują niemieccy eksperci. Według nich UE nie zamierza zadłużać się i finansować wzmocnienia granic państw UE z Rosją i Białorusią. Berlin nie zrobi tego nawet, jeśli w Niemczech zmieni się rząd.

Wizyta kanclerza Niemiec w Polsce
Wizyta kanclerza Niemiec w Polsce
Krystian Maj - KPRM

Jak przypomina niemiecki portal dw.com, w czwartek, 27 czerwca na spotkaniu Rady Europejskiej Donald Tusk i liderzy krajów bałtyckich usłyszeli od kanclerza Olafa Scholza twarde „nein”.

Sprzeciw Berlina dotyczył propozycji finansowania za pomocą zaciąganych przez Unię długów systemu wzmocnienia granic państw UE z Rosją i Białorusią, łączącego polską "Tarczę Wschód" i litewsko-łotewsko-estońską "Bałtycką Linię Obrony". Scholz, jak zaznaczają niemieccy komentatorzy, nie owijał w bawełnę i robił to na kilka dni przed mającymi być "nowym otwarciem"  polsko-niemieckimi konsultacjami międzyrządowymi. Tusk musiał zatem przełknąć gorzką pigułkę zaaplikowaną przez jego niemieckich przyjaciół, a potem ostrą krytykę opozycji, gdy przystał na wszystko w sprawie zadośćuczynienia dla ofiar II wojny światowej, z czym przyjechał kanclerz do Warszawy. 

Dlaczego Niemcy ignorują pomysł Tuska? 

Zdaniem Minny Ålander z Center for European Policy Analysis (CEPA), to nadchodzące wybory, a nie sam kanclerz Scholz, są głównym powodem różnicy zdań między Berlinem a Warszawą. Jesienią głosować w wyborach do parlamentów krajowych będą mieszkańcy trzech wschodnich landów. A to w praktyce będzie początkiem kampanii do wyborów do Bundestagu w 2025 r.

– Tymczasem obecna koalicja ledwo się trzyma, a każda z trzech partii ma nieprzekraczalne linie negocjacyjne. Więc wspólne zadłużanie się w ramach UE może być bardzo problematyczne. Poza tym niemieckie stanowisko nie jest w UE wyjątkiem – jest tylko najbardziej widocznym przykładem – dodaje Ålander dla DW.

– Kanclerz Scholz nie chce zużywać kapitału politycznego na kwestie obronne ze względu na ich skutki finansowe. Nie chce też ryzykować zadłużania się na kolejne wydatki również w kontekście podziałów w niemieckim społeczeństwie w kwestii podejścia do Rosji i Ukrainy 

– mówi z kolei Dylan Macchiarini-Crosson z think-tanku Centre for European Policy Studies (CEPS).

Cięcia w budżecie na obronność

Z kolei Politico zaznacza, że „Scholz będzie musiał wyjaśnić, jak Berlin planuje zrealizować swoje zobowiązania dotyczące wydatków na obronę, jeśli budżet nie przewidział takiego wzrostu wydatków, na jaki liczono”. 

Z tego powodu swojej irytacji nie ukrywał w zeszłym tygodniu niemiecki minister obrony, Boris Pistorius. Nic dziwnego, projekt budżetu przewiduje zaledwie 1,2 mld euro dodatkowych wydatków, zamiast początkowych 6 mld. 

Jak pisze w komentator dw.com, Michał Gostkiewicz, Europejczykom zależy na demonstracji jedności na waszyngtońskim szczycie. 

- Ale tak, jak różnią się, co do sum przeznaczanych na wojsko, tak różnią się również co do tego, jak powinna wyglądać dalsza pomoc Ukrainie, jej ścieżka do Sojuszu i jaką politykę prowadzić w relacjach z NATO z Trumpem w Białym Domu - przyznaje dw.com, skupiając się na tym, jak uodpornić UE na obecnego faworyta w wyścigu do Białego Domu. 

Niech sobie Tusk poszuka pieniędzy gdzie indziej 

A co z projektem rządu Tuska i krajów bałtyckich? Eksperci sugerują, żeby polski premier poszukał pieniędzy w innym miejscu. – Nic nie zabrania Polsce, aby próbowała przeforsować tę inicjatywę, zbierając wokół niej koalicję chętnych krajów, np. Bałtów czy Skandynawów – mówi Dylan Macchiarini-Crosson z CEPS. Dodaje, że polski premier niekoniecznie musi z tego robić sprawę „Tusk kontra Niemcy”

 


 

 



Źródło: niezalezna.pl, dw.com

#flanka wschodnia NATO #Olaf Scholz #Donald Tusk

dz