Marszałek Senatu Tomasz Grodzki emocjonuje się działaniami Komisji Europejskiej, która grozi Polsce sankcjami finansowymi. - Młyny Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego mielą powoli, ale dość konsekwentnie - stwierdził dziś w rozmowie z dziennikarzami. Tymczasem, polski rząd stawia na spokój i dialog.
Komisja Europejska zagroziła wczoraj Polsce sankcjami finansowymi za ewentualne niewykonanie decyzji i wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej dotyczącego Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Zwróciła się do Polski o potwierdzenie do 16 sierpnia, że zastosuje się ona do nich. "W przypadku niespełnienia tej prośby Komisja zwróci się do TSUE o nałożenie kary na Polskę" - ostrzegła Komisja.
O tę sprawę był pytany na konferencji prasowej marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Postanowił podgrzać i tak już gorącą atmosferę...
Grodzki zwrócił uwagę, że "młyny Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego mielą powoli, ale dość konsekwentnie".
- Do 16 sierpnia jest jeszcze mnóstwo czasu, natomiast napinanie struny jest działaniem nieroztropnym i może skończyć się dla Polski przykro
- podkreślał Grodzki.
"Trzeba robić wszystko, żeby do sytuacji zamrożenia czy zatrzymania środków unijnych nie doszło, ale piłka jest po stronie rządu" - dodał.
W opinii marszałka Senatu przedstawiciele rządu "biorą na siebie ogromną odpowiedzialność, jeżeli będą dalej postępować w sposób, który prowadzi nas do ślepego zaułka i coraz bardziej urealnia groźbę poważnych sankcji finansowych".
Tymczasem rząd działa spokojnie, nie snując katastroficznych wizji na forum publicznym.
- Jesteśmy w dialogu z Unią Europejską; mamy miesiąc na to, żeby odnieść się do dokumentów Komisji Europejskiej i wykorzystamy ten czas na to, żeby przedstawić argumenty, które podnosimy od dłuższego czasu
powiedział dziś rzecznik rządu Piotr Müller.