W niedzielnych wyborach do Parlamentu Europejskiego, Prawo i Sprawiedliwość uzyskało 45,38 proc. głosów, Koalicja Europejska - 38,47 proc., Wiosna - 6,06 proc.
PiS zdobyło 27 mandatów, KE- 22, a Wiosna - 3.
W końcu - kilka dni po wyborach - politycy PO pokusili się o refleksję i przestali zaklinać rzeczywistość. Marcin Święcicki w rozmowie z portalem Interia.pl przyznał wprost, że popełniono szereg błędów, które zdecydowały o takim wyniku.
Była jakaś taka generalna rachuba, że w wyborach europejskich biorą udział duże miasta i trzeba się na nie nastawić. Rzeczywiście to zadziałało, ale okazało się, że wieś też poszła do wyborów, a tam nas nie było. Ani plakatów, ani spotkań, poza jakimiś drobnymi wyjątkami. Oznacza to, że zaniedbaliśmy teren. Jest to do odrobienia. Trzeba uderzyć się w piersi
- przyznał.
Zaznaczył, że ci kandydaci, którzy jeździli w teren, swoją pracę wykonali dobrze.
Zdaniem posła PO źle został przekazany również program. W ocenie Święcickiego wyborcom należało jasno powiedzieć, że "to co dobrego zrobił PiS zostawiamy, a to co zrobił źle naprawimy".
Ważna jest też sprawa bojkotu TVP. Z jednej strony jest za co bojkotować tę telewizję, a z drugiej jest to właściwie jedyna telewizja dla jednej trzeciej kraju i to również właśnie na prowincji. Czyli do części ludzi nasz przekaz w ogóle nie dociera
- ocenił.
Politycy PO bojkotują telewizję publiczną od stycznia tego roku. Partia twierdzi, że TVP "stała się narzędziem politycznej nagonki i partyjnej propagandy". PO domagało się nawet... odwołania Michała Rachonia, prowadzącego "Minęła 20" oraz "Woronicza 17".