Starosta brzeski Jacek Monkiewicz miał wszcząć awanturę na SOR w Brzegu dlatego, iż za długo oczekiwał na lekarza. Konsultacja z medykiem była potrzebna, ponieważ na popijawie w wojskowej jednostce jego zachowanie wobec kobiet sprowokowało kłótnie, która zakończyła się rękoczynami. Działacz Platformy Obywatelskiej wywołał aferę dokładnie pięć lat po tym, jak inny członek tej partii w regionie, po tej samej imprezie, wszczął awanturę domową.
- Brzeska Platforma Obywatelska chyba ma problem. Dokładnie w piątą rocznicę pobicia żony przez ówczesnego lidera PO, znieważenia policjantów i ujawnienia posiadania przez Jacka N. narkotyków, jego imiennik - obecny "lider powiatu - Jacek Monkiewicz, będąc nietrzeźwym, w wulgarny sposób groził pracownikom szpitala konsekwencjami w trakcie pobytu na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym - pisze gazeta Panorama Powiatu.
Monkiewicz na SOR miał trafić 2 sierpnia z dwoma promilami alkoholu po imprezie na terenie obiektu wojskowego w Pawłowie, która odbyła się w ramach oficjalnych obchodów 80-lecia brzeskiej jednostki wojskowej. Jak wynika z ustaleń gazety, doszło tam do "pewnego incydentu".
Starosta z Platformy miał niestosownie zachowywać się wobec jednej z kobiet, co skutkowało awanturą i rękoczynami. Jeden z uczestników miał uderzyć samorządowca, po czym ten padł na ziemię. Stąd podróż na SOR. Tam Monkiewicz miał wszczynać awantury i grozić personelowi oraz lekarzom. Po spędzeniu nocy w lecznicy i "lekkim otrzeźwieniu" starosta opuszcza budek jakby nigdy nic.
Gazeta przypomina, że choć Monkiewicz znieważył funkcjonariusza publicznego i mógłby ponieść konsekwencje prawne, to jest on też "podmiotem tworzącym" tamtejszego szpitala i to on decyduje o mianowaniu, czy zwolnieniu dyrektora.
W związku z zajściem redakcja zwróciła się z pytaniami do samego starosty. Ten oznajmił, że nie był "w stanie upojenia alkoholowego" a jedynie... "pod wpływem alkoholu". Twierdzi, że irytację wywołało w nim "zbyt długie oczekiwanie na dyżurującego lekarza", a - jak zaznacza- wypite trunki tylko ją "spotęgowały". Oliwy do ognia dolały... "skargi innych pacjentów".
"Faktem jest, że zwróciłem uwagę lekarzowi, że kazał na siebie zbyt długo czekać pomimo braku jakichkolwiek innych pacjentów i zapewne użyłem kilku nieparlamentarnych słów"
Zapewnia, że nikogo nie obrażał, a jeśli ktoś z personelu poczuł się urażony, to przeprasza. Wypalił też, że "przekonał się na własnej skórze, że skargi na funkcjonowanie brzeskiego SOR-u nie biorą się znikąd". Jak zapewnił, ze stanowiska, które zajmuje... rezygnować nie zamierza.
Gazeta przypomina, że to nie pierwsza skandaliczna sytuacja po obchodach rocznicy powstania brzeskiej jednostki wojskowej. Jak zaznacza, dokładnie pięć lat temu aferę wywołał inny lokalny "lider" Platformy Obywatelskiej Jacek N. Wszczął on awanturę domową, która ostatecznie skutkowała postawieniem mu zarzutów psychicznego i fizycznego znęcania się nad żoną i znieważania funkcjonariuszy policji oraz posiadania narkotyków.
N. został wykluczony z partii, przestał pełnić funkcję przewodniczącego rady miasta i został zwolniony z urzędu marszałkowskiego.
Skandal wywołany przez Monkiewicza skomentował Radny Sejmiku Województwa Opolskiego Wojciech Komarzyński. Jego zdaniem starosta nie co obawiać się o stołek, bo w współrządzącej w Polsce partii obowiązują wyjątkowe standardy.
Czy straci za to funkcję? Myślę, że nie. W takich przypadkach obowiązuje przecież doktryna Posła Neumanna "Jeśli będziesz w Platformie, będę cię k... bronił jak niepodległości"
Czy straci za to funkcję? Myślę, że nie. W takich przypadkach obowiązuje przecież doktryna Posła Numana "Jeśli będziesz w Platformie, będę cię k... bronił jak niepodległości".
— Wojciech Komarzyński 🇵🇱 (@W_Komarzynski) September 5, 2024