W piątek przyjęta została przez sejm nowelizacja ustawy o IPN. Rozpętała się burza, w której udział biorą politycy opozycji. Patryk Jaki, autor projektu, wyjawił jak wyglądały prace nad tymi przepisami.
Patryk Jaki goszcząc w Radiu Zet został zapytany o to, czy ustawa o IPN powinna być zmieniona w Senacie.
Jeżeli znajdzie się takie sformułowanie, które pozwoli na zadowolenie wszystkich stron, to proszę bardzo
– mówił poseł.
Wiceminister sprawiedliwości tłumaczył, że rozmyślania nad odpowiednim sformułowaniem przepisów trwały długo.
Patryk Jaki może nie jest światły, ale nasze przepisy poparły wszystkie kluby w parlamencie, więc inni posłowie również nie byli światli, by przez 1,5 roku zaproponować lepsze przepisy?
– pytał.
Zanim Patryk Jaki przyszedł do Sejmu i przygotował takie przepisy, określenie „polskie obozy śmierci” bądź synonimy, pojawiały się na świecie co drugi dzień niemalże. Polskie państwo jest słabe, bo coraz częściej w różnych szerokościach geograficznych pojawia się to określenie. Zdarza się, że Polacy jadą za granicę i ktoś mówi, że to są ci od polskich obozów śmierci
– powiedział Patryk Jaki.
Polityk uważa, że gdyby rządzący nic z tym nie zrobili, to „za 20 lat nasze wnuki będą jeździły po świecie i ludzie będą pokazywali, że patrzcie, to są ci od Holokaustu”.