Dziewięć mieszkań za pensje samorządowca i posła? Brzmi niewiarygodnie, choć tak właśnie swój inwestorski kunszt opisuje poseł Koalicji Obywatelskiej Robert Kropiwnicki. O majątku posła dyskutowali dziś goście programu Telewizji Republika "Polityczna Kawa". - Być może, wzorem pana Pawła Piskorskiego, znalazł kolekcję zabytkowych lasek, wypolerował i sprzedał z zyskiem - zastanawiał się wiceminister infrastruktury Marcin Horała.
Kropiwnicki, wiceszef klubu KO, przyznał w czwartkowej rozmowie z RMF FM, że posiada dziewięć mieszkań, na które - jak zapewnił - było go stać w przeszłości. - Jestem posłem zawodowym dopiero od 2015 r., wcześniej długo pracowałem, byłem posłem niezawodowym i pracowałem w spółce, w której zarabiałem dużo lepiej niż poseł - argumentował Kropiwnicki.
Wyjaśnieniom polityka Platformy Obywatelskiej nie dowierza Prawo i Sprawiedliwość. Szef Komitetu Wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski złożył wniosek do CBA o zbadanie "rzetelności, prawidłowości i prawdziwości" oświadczenia majątkowego Kropiwnickiego.
Na początek red. Tomasz Sakiewicz przedstawił wyniki sondy, jaką na naszym portalu udostępniliśmy czytelnikom. Zdecydowana większość, bo ponad 50 proc. głosujących, uznała, że poseł Robert Kropiwnicki zdołał zgromadzić majątek za sprawą… schowanych pod podłogą i w nogach od krzeseł pieniędzy.
- Ta sprawa po zawiadomieniu posła Sobolewskiego, w przeciwieństwie do mojego zawiadomienia ws. pana Daniela Obajtka, zostanie przez CBA sprawdzona jeszcze raz, jeśli wcześniej nie była
- odniósł się poseł Sowa.
Polityk Koalicji Obywatelskiej przyznał, że sprawdził rok 2014 roku w przypadku pana posła Kropiwnickiego. - Miał dochody z pracy 210 tys. zł plus dieta parlamentarna i plus dochody z najmu w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych. Wówczas nie był posłem zawodowym - mówił.
Uznał, że „tej sprawy by jednak ze sprawą pana Obajtka nie porównywał”, bo - jak stwierdził - „mowa o mieszkaniach trzydziestu, czterdziestu metrów kwadratowych”.
- Zazdrość przez nas panie redaktorze, jako osób niezaradnych życiowo, przemawia - rozpoczął sarkastycznie wiceminister infrastruktury.
Polityk Prawa i Sprawiedliwości wskazał, że dopóki w 2015 roku wyborcy nie wybrali go do Sejmu, całe życie pracował tylko w prywatnych firmach.
- W żadnej instytucji państwowej nie byłem zatrudniony. Udało mi się dojść do jednego [mieszkania -red.], a i to trochę dzięki spadkowi. Pan Kropiwnicki proszę, do dziewięciu! Powinien to wszystko wyjaśnić. Być może, wzorem pana Pawła Piskorskiego, znalazł kolekcję zabytkowych lasek, wypolerował i sprzedał z zyskiem
- skwitował.