Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Po artykule w Niezalezna.pl RPO nie wyklucza wniosku do TK. Chodzi o ustawę umożliwiającą wyjście Polski z UE przegłosowaną przez PO-PSL

Zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich prof. Marcina Wiącka przepis ustawy o umowach międzynarodowych (przeforsowany w Sejmie przez koalicję PO-PSL w 2010 r.) o którym dziś pisaliśmy, jest niezgodny z art. 90 Konstytucji RP. Rzecznik przyznał w rozmowie z Niezalezna.pl, że rozważa złożenie w tej sprawie wniosku do Trybunału Konstytucyjnego. - Zainspirowaliście mnie państwo i muszę przemyśleć, czy to nie jest sprawa na wniosek do TK - zadeklarował prof. Wiącek.

Marcin Wiącek
Marcin Wiącek
swsmedia

Za sprawą Donalda Tuska, który podczas sobotniej konwencji PO w Płońsku zarzucił Prawu i Sprawiedliwości (oraz osobiście Jarosławowi Kaczyńskiemu), że dąży do wyprowadzenia Polski z UE, rozgorzała dyskusja dotycząca rzekomego polexitu. Tusk podkreślił, że do wyprowadzenia Polski z Unii „wystarczy jedno nocne głosowanie” i nawet zwykła większość głosów.

Jak jednak ustalił portal Niezalezna.pl, to właśnie za rządów Tuska i PO (w koalicji z Polskim Stronnictwem Ludowym) Sejm przyjął ustawę, która faktycznie umożliwia taką procedurę. Ustawy tej nie zawetował, ani nie zgłaszał do niej żadnych wątpliwości, ówczesny prezydent Bronisław Komorowski.

W ustawie z 8 października 2010 r. (przyjętej przez większość sejmową złożoną wówczas z posłów PO i PSL; PiS głosował przeciw przyjęciu tej ustawy) o współpracy Rady Ministrów z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej znalazł się zapis, dzięki któremu do podjęcia wiążącej decyzji o wystąpieniu Polski z UE wystarczy decyzja Sejmu.

Należy podkreślić, że głosowanie to odbyło się miesiąc po wizycie w Polsce szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa, który wziął udział w... naradzie polskich ambasadorów. Wizyta rosyjskiego ministra spraw zagranicznych odbyła się w panującej wówczas atmosferze „odwilży” po katastrofie smoleńskiej.

Art, 14 i art. 15 ust. 1 i 2 mówią o tym, że decyzje w sprawie stanowiska RP podejmuje "Prezydent RP, na wniosek Rady Ministrów, za zgodą wyrażoną w ustawie". A sformułowanie "w ustawie" rozumie się jako zwykłą większość głosów.

W ustawie z 8 października 2010 r. o współpracy Rady Ministrów z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej znalazł się następujący zapis:
5) po art. 22 dodaje się art. 22a w brzmieniu:

1.    Do wystąpienia z Unii Europejskiej stosuje się odpowiednio przepisy art. 14 i art. 15 ust. 1 i 2.
2.    Przedłożenie Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej projektu decyzji o wystąpieniu z Unii Europejskiej jest dokonywane po uzyskaniu zgody wyrażonej w ustawie.
3.    Decyzję o wystąpieniu z Unii Europejskiej ogłasza się w Dzienniku Ustaw.
4.    Prezes Rady Ministrów notyfikuje Radzie Europejskiej decyzję o wystąpieniu z Unii Europejskiej.
5.    Zgodę na przedłużenie okresu, o którym mowa w art. 50 ust. 3 Traktatu o Unii Europejskiej, wyraża Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, na wniosek Rady Ministrów.
6.    Przedłożenie Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej wniosku dotyczącego przedłużenia okresu, o którym mowa w art. 50 ust. 3 Traktatu o Unii Europejskiej, jest dokonywane po uzyskaniu zgody wyrażonej w ustawie.

 

Trzy lata temu problem ten zauważyła prof. Ewa Łętowska, która oceniła, że zmiana w ustawie z 2000 r., o umowach międzynarodowych była „dość mocno ukryta w przepisach wprowadzających ustawę - o koordynacji współpracy między Sejmem i Senatem, w związku z członkostwem w UE.”.

Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek w rozmowie z Niezalezna.pl wyraził opinię, że przepis ustawy o umowach międzynarodowych, o której dziś pisaliśmy, jest niezgodny z Konstytucją, konkretnie z jej art. 90.

- On przewiduje dwa szczególne tryby ratyfikacji umów - nazwijmy je - unijnych. Albo referendum, albo ustawa, która powinna być przegłosowana większością 2/3 w Sejmie a następnie tą sama w Senacie

- powiedział nasz rozmówca.

Zdaniem prof. Wiącka, wypowiedzenie takiej umowy powinno przebiegać „co do zasady w takim samym trybie w jakim doszło do jej ratyfikacji”.

- Umowa ratyfikowana za zgodą w referendum – tak jak traktat akcesyjny – lub umowa ratyfikowana za zgodą większości 2/3 w Sejmie i 2/3 w Senacie – tak jak Traktat Lizboński – mogą być wypowiedziane wyłącznie w jednym z tych dwóch trybów. O wyborze odpowiedniego trybu wypowiedzenia powinien zadecydować Sejm. Zgoda na wypowiedzenie umowy nie może być więc wyrażona w drodze zwykłej ustawy, uchwalanej zwykłą większością głosów. Odnosi się to również do ewentualnego wystąpienia Polski z UE

- zaznaczył.

Podkreślił, że w jego opinii wynika to z art. 90 Konstytucji, „mimo, że to nie jest tam wprost napisane”, to jednak na zasadach wnioskowania prawniczego „można wywieść taką konkluzję”. - Idąc wiec tym tropem rozumowania, przepis ustawy o umowach międzynarodowych o którym mówimy jest niezgodny z art. 90 Konstytucji - tłumaczył.

RPO zwrócił uwagę na cytowaną w naszym dzisiejszym artykule opinię prof. Ewy Łętowskiej, która jego zdaniem „słusznie wskazała”, że nie można „ratyfikacji dokonanej w referendum zdyskwalifikować ustawą zwykłą. - Tu właśnie mamy do czynienia z sytuacją, w której skutki prawne referendum można uchylić zwykłą większością głosów - dodał.

- Trudno uznać, żeby wynik ogólnokrajowego referendum, gdzie konieczna jest co najmniej 50 proc. frekwencja, mógł być następnego dnia zdyskwalifikowany w taki sposób

- podkreślił.

Pytany, czy w związku z wyrażoną podczas rozmowy z naszym portalem opinią zamierza podjąć jakieś działania prawne (np. skierować sprawę do Trybunału Konstytucyjnego) Rzecznik Praw Obywatelskich przyznał, że problem jest wart rozważenia. - Szczerze mówiąc, nie zastanawiałem się jeszcze nad tym, ale nie wykluczam, że tak się stanie - przyznał .

- Pisałem o tym i sygnalizowałem w moich pracach naukowych. Ten problem pojawił się również kiedyś w Trybunale Konstytucyjnym, było wówczas zdanie odrębne (sędziego prof. Marka Zubika do wyroku TK z dnia 26 czerwca 2013 r., sygn. K 33/12), który także wskazywał na ten problem 

- przypomniał.

Przyznał jednocześnie, że czym innym jest praca naukowca, a czym innym pełnienie urzędu RPO.

- Zainspirowaliście mnie państwo i muszę przemyśleć, czy to nie jest sprawa na wniosek do Trybunału Konstytucyjnego

- dodał prof. Wiącek.

 



Źródło: niezalezna.pl

Przemysław Obłuski