"Jeżeli faktycznie mamy osoby albo wysługujące się obcym, a może bezwzględnie głupie, które wpisują się w ten scenariusz, to musimy zadziałać tak, żeby się przed tymi działaniami zabezpieczyć" - tak wprowadzenie stanu wyjątkowego w pasie przygranicznym z Białorusią komentował dziś w programie "Minęła 20" wiceminister infrastruktury, poseł PiS Marcin Horała. Drugi z gości, poseł KO Krzysztof Piątkowski, wątpi, by było to dobre rozwiązanie.
Prezydent Andrzej Duda wydał rozporządzenie o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w przygranicznym pasie z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego. Rozporządzenie zostało już opublikowane w Dzienniku Ustaw i weszło w życie z dniem ogłoszenia. Pas obejmie 183 miejscowości (115 w woj. podlaskim i 68 w woj. lubelskim).
O wprowadzenie stanu wyjątkowego okres 30 dni wnioskował rząd w związku z sytuacją na granicy z Białorusią. W Usnarzu Górnym k. Krynek (Podlaskie) od trzech tygodni koczuje grupa imigrantów, która chce dostać się do Polski. Zdaniem rządu, te i inne osoby są przywożone na granicę przez służby białoruskiego reżimu, a akcja ma charakter "wojny hybrydowej".
W programie "Minęła 20" redaktor Michał Rachoń zapytał swojego gościa, posła Koalicji Obywatelskiej, dlaczego niektórzy posłowie jego ugrupowania chcą ujawnienia nazwisk żołnierzy czy strażników, którzy pełnią służbę przy granicy z Białorusią.
- Pana zdaniem to jest najważniejsze pytanie, które powinno dziś paść? - odpowiedział pytaniem na pytanie poseł KO Krzysztof Piątkowski. Dodał przy tym:
Przyzwyczailiśmy się do tego, że żołnierze, którzy pilnują granic, nie są anonimowi. Wiedzę mamy bardzo niewiele, informacje są skąpe, raczej mało wiarygodne.
- Mamy oczywiście do czynienia z atakiem hybrydowym na Polskę, ale śmiem wątpić, żeby wprowadzenie stanu wyjątkowego było adekwatne do zagrożenia. Stan wyjątkowy wprowadza się wtedy, gdy wszystkie możliwości konstytucyjne są wyczerpane
- powiedział Piątkowski. Postawił tezę, że stan wyjątkowy wprowadzono ze względu na... happening posła Franciszka Sterczewskiego.
Poseł Marcin Horała podkreślił, że niektóre zachowania polityków są skrajnie niebezpieczne.
- Stan wyjątkowy nie dotyczy znaczącego terenu Polski, ale pewnego pasa przy granicy. Musimy ograniczyć prawo do zgromadzeń, bo nie możemy wykluczyć sytuacji, że jakaś grupa osób by się zgromadziła i próbowała przekroczyć granicę na stronę białoruską. Jeżeli faktycznie mamy osoby albo wysługujące się obcym, a może bezwzględnie głupie, które wpisują się w ten scenariusz, to musimy zadziałać tak, żeby się przed tymi działaniami zabezpieczyć
- powiedział wiceminister infrastruktury, dodając, że te osoby "szkodzą Polsce w dramatyczny sposób".
Dlaczego wprowadzono stan wyjątkowy? Wiceminister Horała, zapytany o to, wyjaśnił:
Z powodu zagrożenia naszego państwa, które występuje na naszej granicy, z powodu przecierania szlaku migranckiego do Polski. Mamy świadomość zachowania strony przeciwnej. Mamy niestety po stronie polskiej osoby, które w ten scenariusz się wpisują. W związku z czym musimy naszą granicę zabezpieczyć.
Stan wyjątkowy przy granicy z Białorusią#wieszwięcej #Minęła20
— tvp.info 🇵🇱 (@tvp_info) September 2, 2021
Zobacz więcej: https://t.co/Tmhp18AuW4 pic.twitter.com/Homq9B9ybn