Przestrzegam przed tym, by tylko ich oceniać źle, bo winni są także ci, którzy się wstrzymali. To ludzie, którzy podnieśli rękę na własny kraj, i wyborcy powinni pamiętać o tym przed wyborami. Ci ludzie szli ramię w ramię z szumowinami, które atakowały Polskę - powiedział w rozmowie z Wojciechem Muchą wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, Ryszard Czarnecki, komentując środowe głosowania nad rezolucją w sprawie Polski w PE. Wywiad ukazał się w dzisiejszej \"Gazecie Polskiej Codziennie\".
- Wczoraj rozmawiałem z członkiem rządu kraju z naszego regionu, który powiedział, że jego kraj sankcji wobec Polski nie poprze. To nie wynika oczywiście z miłości, bo słowo „miłość” w dyplomacji nie funkcjonuje, ale z interesów. Państwa naszego regionu będą nas broniły, bo wiedzą, że dziś Warszawa i Budapeszt, a jutro ktoś okaże się chętny, by zaingerować w ich sprawy wewnętrzne
- powiedział dla "GPC" Ryszard Czarnecki o ewentualnym sprzeciwie krajów europejskich wobec sankcji, jakie mogłyby zostać nałożone na Polskę.
Pytany o głosowanie europosłów wywodzących się z partii stanowiących w Polsce opozycję, wiceprzewodniczący PE odpowiedział:
- Nasza opozycja podzieliła się na trzy grupy. Niektórzy umyli ręce – ci z PSL-u nie wzięli udziału w głosowaniu, nie chcąc mieć nic wspólnego z tą zbrodnią. Jednocześnie jednak nie bronili Polski. Podobnie ci, którzy się wstrzymali, czyli lewica i część Platformy. To fatalnie, jeśli nie broni się ojczyzny, gdy ta jest atakowana, gdy potrzebuje wsparcia, gdy pada stek kłamstw, choćby o rzekomych rządach faszystowskich w Polsce. Trzecia grupa to ci, którzy zagłosowali za rezolucją.
- Przestrzegam przed tym, by tylko ich oceniać źle, bo winni są także ci, którzy się wstrzymali. To ludzie, którzy podnieśli rękę na własny kraj, i wyborcy powinni pamiętać o tym przed wyborami. Ci ludzie szli ramię w ramię z szumowinami, które atakowały Polskę
- dodał.
Całość rozmowy z Ryszardem Czarneckim przeczytać można w piątkowym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie".