Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani, który wyraził gotowość kandydowania na premiera Włoch z ramienia centroprawicy, oświadczył w piątek, że chce zostać na stanowisku szefa PE, gdyby nie otrzymał misji utworzenia rządu.
Po spotkaniu z liderem koalicji sił centroprawicy Silvio Berlusconim w Rzymie Antonio Tajani powiedział, tłumacząc swą gotowość powrotu do włoskiej polityki: "Zawsze robiłem wszystko z miłości do mojej ojczyzny".
- Jestem Włochem i jestem z tego dumny. Jeśli moja ojczyzna będzie mnie potrzebować, jestem do dyspozycji - dodał przewodniczący PE na dwa dni przed wyborami parlamentarnymi.
Następnie zastrzegł: "Decyzja należy do obywateli i do głowy państwa".
- W przeciwnym razie będę dalej przewodniczącym Parlamentu Europejskiego - zadeklarował Tajani.
Swoje wcześniejsze wypowiedzi, w których wykluczał powrót do włoskiej polityki, wytłumaczył tym, że miał nadzieję, że o urząd premiera będzie mógł ubiegać się lider centroprawicy Silvio Berlusconi. Ale - dodał - nie zapadła dotąd decyzja Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, w którym lider Forza Italia zaskarżył wydany mu 6-letni zakaz kandydowania jako osobie prawomocnie skazanej. Chodzi o wyrok za oszustwa podatkowe w jego telewizji Mediaset.
- Dlatego w tej sytuacji "pozytywnie odpowiedziałem na prośbę Berlusconiego" - oznajmił Antonio Tajani.
Ostatnie przedwyborcze sondaże wskazywały na możliwość zwycięstwa centroprawicy, ale wynika z nich też, że uzyska ona ponad 30 procent głosów - za mało, by samodzielnie utworzyć rząd.