Dzisiaj w Parlamencie Europejskim odbędzie się debata na temat rzekomej "publicznej dyskryminacji i mowie nienawiści", jaka panuje w Polsce. To kolejne kłamstwa kolportowane przez polityków wspierających środowiska LGBT domagające się coraz większych przywilejów. Posłowie - jak czytamy w notatce służb prasowych PE - "przyjrzą się się tak zwanym strefom wolnym od LGBT w Polsce". Choć czegoś takiego nigdy nie było. W zapowiedzi debaty wymieniono "Gazetę Polską". Dlaczego? Eurolewicy nie spodobało się, że "konserwatywny tygodnik Gazeta Polska rozdawał czytelnikom naklejki STREFA WOLNA OD LGBT".
Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z kolejnym ideologicznym atakiem lewicy w europarlamencie na Polskę. Tym razem na cel wzięto jednak nie polski rząd, a niektóre samorządy i tygodnik "Gazeta Polska".
W zapowiedzi wydarzenia czytamy:
Niestety - zamiast "debaty" można spodziewać się jednostronnego ideologicznego ataku, gdyż z informacji prasowej na temat spotkania wynika, że konkluzje dyskusji są już w zasadzie znane:
A więc należy przypuszczać, że słowo "dyskryminacja" po raz kolejny posłuży za narzędzie do walki z tymi, którym nie podobają się przywileje, jakich żąda ideologiczne lobby tzw. mniejszości seksualnych.
Co ciekawe, w debacie na temat sytuacji osób LGBT w UE będzie uczestniczyć szwedzka komisarz UE Cecilia Malmström (z liberalnej grupy ALDE), która w Komisji Europejskiej odpowiada za sprawy... handlu.
Rezolucja podsumowująca dzisiejszą debatę zostanie poddana pod głosowanie w grudniu.
Naklejki sprzeciwiające się ideologii LGBT zamieszczone zostały do jednego z lipcowych numerów "Gazety Polskiej". Była to reakcja na zwolnienie przez IKEĘ pracownika za to, że zacytował on Pismo Święte, broniąc się przed zmuszaniem go przez władze firmy do używania zideologizowanego języka (kierownictwo IKEI rozsyłało do pracowników artykuł pt. „Włączenie LGBT+ jest obowiązkiem każdego z nas"). Nalepka była zarazem protestem przeciwko cenzurze narzucanej przez ideologów LGBT, przeciw dyskryminacji chrześcijan, napadom na księży i lżeniu świętych dla katolików symboli przez działaczy LGBT.
W języku polskim akronim nie odnosi się do osób, ale organizacji i zjawisk. Co oznacza, że strefa wolna od LGBT nie dotyczyła ludzi, a ich ideologii czy organizacji. "Gazeta Polska", która opublikowała nalepkę, stała się sama przedmiotem cenzury i prześladowań. Napadano na kioski ją sprzedające i zastraszano sprzedawców, dziennikarzy i reklamodawców
- mówi portalowi Niezalezna.pl Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "GP".
Dodatek wywołał oburzenie w środowiskach lewicowych. Rozpoczęła się nagonka na "Gazetę Polską", próbowano podjąć nawet próby cenzury.
Doszło nawet do tego, że niektóre sieci (jak na przykład Empik czy stacje paliw BP, Shell, Circle K i Amic) odmówiły sprzedaży "Gazety Polskiej" z naklejką. Ale ku rozczarowaniu środowisk lewicowo-liberalnych prokuratura nie dopatrzyła się w naklejkach "GP" niczego niestosownego.