- Całkowicie zgadzam się z ministrem Krzysztofem Szczerskim: w Parlamencie Europejskim jest grupa osób dążących do antypolskich rezolucji - mówi nam były wiceprzewodniczący PE Ryszard Czarnecki. I opisuje trzy grupy tworzące ów antypolski obóz.
Pierwsza grupa - zdaniem Czarneckiego - to europosłowie atakujący Polskę ze względów ideologicznych. Brak zgody Polaków na aborcję, lewicowe eksperymenty społeczne, przywiązanie do katolicyzmu działają na nich jak płachta na byka.
- Nie mogą się pogodzić z tym, że Polska jest jedynym krajem w Unii Europejskiej, w którym nie ma lewicy. Chodzi przede wszystkim o socjalistów i komunistów
- tłumaczy Ryszard Czarnecki w rozmowie z portalem Niezalezna.pl.
Druga grupa antypolskiego obozu w europarlamencie to niektórzy członkowie ugrupowań, z którymi związana jest "totalna opozycja": PO i Nowoczesna.
- Tutaj wyróżniam polityków - oczywiście nie wszystkich - Europejskiej Partii Ludowej, czyli chadeckiej frakcji, do której przynależy PO i PSL. A także eurodeputowanych ALDE (Partia Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy), czyli liberałów, z którymi związana jest Nowoczesna. Oczywiście partia pani Lubnauer nie ma przedstawicieli w Parlamencie Europejskim, ale od czerwca 2016 r. należy do ALDE. Nie dziwi więc, że Katarzyna Lubnauer przed czwartkowym głosowaniem nawoływała do poparcia rezolucji przeciw Polsce
- mówi Czarnecki.
Wreszcie trzecia część antypolskiego obozu to - zdaniem Ryszarda Czarneckiego - to pewni przedstawiciele dużych europejskich państw, którzy niezależnie od barw partyjnych głosują przeciw Polsce. Dlaczego? Bo nasz kraj zyskuje w UE coraz silniejszą pozycję.
- Nasza gospodarka stanowi coraz większą konkurencję dla ekonomii europejskich potęg, do tego stajemy się politycznym liderem regionu, a to krzyżuje szyki np. Niemiec i Francji
- tłumaczy polityk PiS. I dodaje:
- Charakterystyczne, że niektórzy eurodeputowani z mniejszych państw - np. Węgier, Słowacji czy państw bałtyckich - także głosują ws. Polski, nie patrząc na sprawy ideologiczno-partyjne, tyle że w naszej obronie. Chodzi tu o solidarność. Oni wiedzą, że dzisiaj to Polska stoi pod unijnym pręgierzem, ale jutro może to być ich własny kraj
- mówi Ryszard Czarnecki.