- Debata, zwłaszcza pod takim tytułem, jest zupełnie nie na miejscu. Niezależnie od tego muszę z goryczą zauważyć, że po raz kolejny bieżące interesy polityczne wzięły górę nad dobrymi manierami politycznymi i zasadą dotrzymywania umów - pisze europoseł prof. Ryszard Legutko w nocie informacyjnej do europosłów, do którego dotarła Niezalezna.pl. List dotyczy dzisiejszej debaty w parlamencie dotyczącej pseudo-afery wizowej w Polsce.
Podczas dzisiejszej sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego odbędzie się debata na temat domniemanej "afery" wizowej w Polsce
Pozwólcie, że przed dzisiejszą debatą zatytułowaną "Korupcyjna sprzedaż wiz Schengen na dużą skalę" przedstawię kilka istotnych uwag. Po pierwsze, sam tytuł debaty jest mylącym powieleniem nieprawdziwych informacji i manipulacji rozpowszechnianych w celu zdyskredytowania działań obecnego rządu RP w trwającej kampanii wyborczej. W przypadku Polski nie ma mowy o "masowej" sprzedaży wiz Schengen
- rozpoczyna swoją notę informacyjną do eurodeputowanych Ryszard Legutko.
I tłumaczy, że niezwłocznie po otrzymaniu pierwszych sygnałów o nieprawidłowościach w 2022 r. Centralne Biuro Antykorupcyjne podjęło intensywne działania operacyjne, które doprowadziły do wszczęcia śledztwa, zatrzymań i postawienia konkretnych zarzutów.
Twierdzenia, jakoby wykryty przez polskie służby proceder dotyczył kilkuset tysięcy wiz wydanych osobom z krajów muzułmańskich, są całkowicie niezgodne z rzeczywistością. Śledztwo polskiej prokuratury dotyczy 268 wniosków wizowych, z których większość została wydana w celu podjęcia pracy. W okresie objętym śledztwem, czyli 1,5 roku, Polska wydała łącznie 500 248 wiz pracowniczych, z czego prawie 80% dotyczyło obywateli Ukrainy i Białorusi
- tłumaczy eurodeputowany PiS.
Nie jest również prawdą, że Polska jest liderem Unii Europejskiej w wydawaniu zezwoleń na wjazd do strefy Schengen. Z danych Komisji Europejskiej wynika, że w 2022 r. Polska wydała 73 023 wizy Schengen. Dla porównania Niemcy w tym samym roku wydały ich 817 307. Inne państwa członkowskie UE również wydały znacznie więcej wiz Schengen niż Polska: Francja - 1 428 228, Hiszpania - 912 325, Włochy - 629 223. To różnica rzędu wielkości. Mówienie o dużej skali jest manipulacją
- dodaje.
Jak tłumaczy Legutko, kolejną manipulacją obecną w przestrzeni medialnej jest to, że Polska zleciła firmie zewnętrznej całą techniczną obsługę rozpatrywania wniosków wizowych, a firmy pośredniczące w wydawaniu wiz pełniły rolę urzędników konsularnych. Tymczasem - jak wyjaśnia - zewnętrzne punkty przyjmowania wniosków wizowych świadczą jedynie usługi informacyjne i organizacyjne: umawiają terminy składania wniosków, przyjmują wnioski i przekazują je konsulatom do rozpatrzenia, a także zwracają cudzoziemcom paszporty wraz z decyzjami. Pracownicy punktów nie podejmują decyzji o przyznaniu wizy - proces decyzyjny pozostaje w rękach polskich urzędników. Tego typu systemy pośrednictwa wizowego stosowane są przez państwa członkowskie Unii Europejskiej od wielu lat. Jest to rozwiązanie prawne określone w przepisach unijnych, z którego korzysta zdecydowana większość państw strefy Schengen.
Polska jest w kontakcie z Komisją i na bieżąco wyjaśnia wszystkie okoliczności incydentu, a odpowiednie służby sprawnie pracują nad zabezpieczeniem sytuacji. Nie należy również zapominać, że hybrydowy atak reżimu Łukaszenki na granicę polsko-białoruską trwa od 2021 roku. Operacja ta wykorzystuje migrację do destabilizacji Polski i Unii Europejskiej. Z kolei w 2022 r. doszło do rosyjskiej agresji na Ukrainę, która doprowadziła do największego kryzysu uchodźczego w Europie od czasów II wojny światowej. Kontekst ten jest kluczowy dla zrozumienia rzeczywistego obrazu sytuacji
- czytamy w liście prof. Legutki.
Eurodeputowany kończy swoje pismo mocnym akcentem:
Jestem przekonany, że powyższe informacje jasno pokazują, że debata, zwłaszcza pod takim tytułem, jest zupełnie nie na miejscu. Niezależnie od tego muszę z goryczą zauważyć, że po raz kolejny bieżące interesy polityczne wzięły górę nad dobrymi manierami politycznymi i zasadą dotrzymywania umów. Rzeczywiście, przypominam, że nie tak dawno, bo dopiero w maju tego roku, Konferencja Przewodniczących zgodziła się nie prowadzić debat na temat sytuacji w danym państwie członkowskim w okresie sześciu tygodni przed wyborami. Ta decyzja jest teraz łamana poprzez przeprowadzenie tej debaty przeciwko Polsce. Nic nie stało na przeszkodzie, aby przeprowadzić ją za dwa tygodnie, już po wyborach w Polsce. Nie można liczyć na respektowanie porozumień na poziomie UE nawet w tak, wydawałoby się, oczywistych sprawach.