- Sprawa niepodległości i suwerenności Polski mnie, jako Tomaszowi Grodzkiemu - profesorowi, jako marszałkowi Senatu Rzeczpospolitej jest najdroższą wartością - oświadczył dzisiaj marszałek Senatu. O możliwych negatywnych konsekwencjach dla Polski, w związku z przyjęciem przez PE rezolucji w sprawie praworządności w Polsce i na Węgrzech nie wspomniał.
Dziennikarze prosili marszałka o komentarz do wypowiedzi polityków PiS, którzy zarzucali europosłom opozycji i opozycyjnym senatorom, że "wynoszą" polskie sprawy poza kraj i chcą oddać część kompetencji dot. ustroju prawnego w Polsce za granicę.
"Nie chcę już przypominać z historii, kto pierwszy żądał dyskusji w PE. Swego czasu nie prezydent, ale pan europoseł Andrzej Duda, czy pan minister Zbigniew Ziobro. Ale przypominam, że jeżeli już Unię Europejską i Parlament Europejski uznajemy za obcych, to na miejscu europosłów PiS złożyłbym mandaty i przestał pobierać wynagrodzenia"
- powiedział Grodzki.
"Jeżeli zaś uznajemy, że jesteśmy (w UE) wspólnotą wartości, którą dzielimy z innymi krajami Unii, to nie ma żadnego zagrożenia. Wręcz jest to czynnik, który gwarantuje nam, że pozostajemy w rodzinie cywilizacji zachodniej, przestrzegając tych wartości, które tam obowiązują, czyli praworządności, trójpodziału władzy, check-and-balance"
- podkreślił marszałek. Nie można UE traktować jedynie jak "swego rodzaju skarbonki do dawania pieniędzy" - dodał.
"Sprawa niepodległości i suwerenności Polski mnie, jako Tomaszowi Grodzkiemu - profesorowi, jako marszałkowi Senatu Rzeczpospolitej jest najdroższą wartością; bardzo proszę, by nam takich rzeczy nie zarzucać, bo nie tylko jest to nieprawdziwe, ale głęboko obraźliwe"
- oświadczył Grodzki.
Parlament Europejski przyjął w czwartek rezolucję w sprawie praworządności w Polsce i na Węgrzech, w której stwierdza, że sytuacja w obu państwach się pogarsza, dlatego Komisja Europejska i Rada UE powinny wykorzystać dostępne narzędzia, by wyeliminować ryzyko naruszania wartości unijnych.
Za rezolucją PE opowiedziało się 446 posłów, przeciw było 178, od głosu wstrzymało się 41.
Przeciwko Polsce głosowali: Adamowicz, Arłukowicz, Frankowski, Halicki, Hetman, Hübner, Jarubas, Kalinowski, Kopacz, Lewandowski, Łukacijewska, Sikorski, Thun und Hohenstein, Belka, Biedroń, Cimoszewicz, Spurek, Miller.
Europosłowie wezwali państwa członkowskie do przyjęcia przepisów, by dostęp do środków unijnych był uzależniony od przestrzegania praworządności. Za przyjęciem rezolucji zagłosowali europosłowie PO, PSL i deputowani z list Wiosny; SLD się podzielił.
Po czwartkowym głosowaniu w PE przedstawiciele PO, PSL i Wiosny byli krytykowani przez europosłów PiS. Europosłanka Jadwiga Wiśniewska oceniła, odnosząc się do głosowań PO, PSL i Wiosny, że "występowanie przeciwko rządowi w PE nie służy Polskiej racji stanu".
Dzisiaj szef KPRM Michał Dworczyk oświadczył, że to, co zrobili w Parlamencie Europejskim europosłowie opozycji, "jest jawnym wystąpieniem przeciwko interesom Polski", a opozycja w imię własnych interesów politycznych godzi w polską rację stanu.