Szef Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani odpowiedział na list europosłów Zdzisława Krasnodębskiego i Marka Jurka ws. słów lidera liberałów Guya Verhofstadta o Marszu Niepodległości. Zdaniem Tajaniego, szef PE musi szanować wolność wypowiedzi posłów, jeśli nie naruszają regulaminu.
Wystosowany w listopadzie 2017 r. list Zdzisława Krasnodębskiego (PiS) i Marka Jurka (Prawica Rzeczpospolitej) był reakcją na słowa Verhofstadta, lidera Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy (ALDE), który podczas debaty w Parlamencie Europejskim mówił, że 11 listopada na ulicach Warszawy odbył się "60-tysięczny marsz faszystów, neonazistów, białych suprematystów".
CZYTAJ WIĘCEJ: Verhofstadt brutalnie atakuje Polskę. "Ulicami Warszawy szły tysiące faszystów"
Nie mówię tu o Charlottesville w USA, mówię o tym, co działo się w Warszawie, stolicy Polski. Marsz ten miał miejsce 300 kilometrów od obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. To nie powinno nigdy wydarzyć się w Europie
– powiedział Verhofstadt.
Na początku grudnia w tej sprawie podobny list do Tajaniego wysłała również europoseł Prawa i Sprawiedliwości Jadwiga Wiśniewska.
Polscy europosłowie napisali w liście, że
w związku z niedopuszczalną wypowiedzią Guy Verhofstadta, który podczas posiedzenia 15 listopada określił kilkadziesiąt tysięcy uczestników Marszu Niepodległości 11 listopada w Warszawie mianem neonazistów, składamy wniosek o pociągnięcie go do odpowiedzialności regulaminowej. (...) Incydentalne karygodne transparenty czy wypowiedzi, które pojawiły się na tym marszu, zostały potępione tak przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, jak i organizatorów Marszu.
Polscy europosłowie wskazali też w liście, że "obciążanie odpowiedzialnością za marginalne incydenty kilkudziesięciu tysięcy uczestników pokojowego marszu jest niesprawiedliwie i narusza prawa podstawowe tych osób".
Odpowiedź Tajaniego na ten list opublikował dziś na Twitterze Zdzisław Krasnodębski.
Jak wspominałem przy wielu okazjach, mimo iż posłowie mają pełne prawo do krytykowania mówców, stawiania im pytań i kwestionowania ich wypowiedzi, to muszą przy tym używać stosownego języka, który powinien odpowiadać godności i reputacji Parlamentu Europejskiego. W sprawie tego konkretnego zdarzenia jestem zdania, że po pierwsze: ożywiona debata, jaka miała miejsce w Parlamencie Europejskim 15 listopada 2017 r., pozwoliła dać wyraz różnorodności opinii reprezentowanych w naszym parlamencie, a po drugie, że przewodniczący powinien szanować wolność wypowiedzi każdego z posłów, jeśli tylko nie narusza ona artykułu 11.3 naszego regulaminu wewnętrznego
– informuje w liście Tajani.
Pan przewodniczący A. Tajani odpowiedział wreszcie na list kolegi Marka Jurka i mój w sprawie obraźliwych wobec Polaków słów G. Verhofstadta. Nie dopatrzył się uchybień i powołał na prawo do wyrażania opinii @EP_President pic.twitter.com/41knlZnq5F
— ZdzisławKrasnodębski (@ZdzKrasnodebski) 19 stycznia 2018
Art. 11 ust. 3 regulaminu mówi, że postępowanie posłów odznacza się wzajemnym szacunkiem, opiera się na wartościach i zasadach określonych w traktatach, a zwłaszcza w Karcie praw podstawowych UE, i cechuje się poszanowaniem powagi Parlamentu.
Ponadto nie może ono powodować zakłóceń w sprawnym przebiegu prac parlamentarnych, zagrażać zachowaniu bezpieczeństwa i porządku na terenie Parlamentu ani powodować niewłaściwego działania sprzętu do niego należącego. W debatach parlamentarnych posłowie wystrzegają się wypowiedzi lub zachowania o charakterze zniesławiającym, rasistowskim czy ksenofobicznym, a także eksponowania transparentów
– czytamy w regulaminie.
W niedzielę o godz. 12.00 w programie „Polityczna kawa” w TV Republika wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki ujawni, czy na żądanie kierownictwa europarlamentu przeprosi Różę Thun. Padnie niezwykła odpowiedź.