Rosyjska prowokacja wymierzona w Polskę
W wigilijno-bożonarodzeniową noc, nad Polską znalazły się obiekty, które nadleciały ze strony Białorusi. Jako pierwsza o sprawie poinformowała Telewizja Republika. Według komunikatu wojska były to najprawdopodobniej balony wykorzystywane do przemytu, unoszące się zgodnie z kierunkiem wiatru. Do tej pory służbom udało się zlokalizować jedynie 17 spośród około 60 wykrytych obiektów.
25 grudnia do sprawy w lakonicznym komunikacie odniósł się szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Napisał w nim, że rzekomo "wszystkie prowokacje, zarówno nad Bałtykiem jak i nad granicą z Białorusią były pod pełną kontrolą". Pozostali prominentni członkowie rządu wraz z jego szefem w dalszym ciągu nie zabrali w tej sprawie głosu.
O rosyjski atak hybrydowy na Polskę był dziś pytany w programie "Miłosz Kłeczek. Wysokie napięcie" na antenie TV Republika Łukasz Osmalak z Polski 2050. Na początku usłyszał od prowadzącej Moniki Borkowskiej pytanie, ile balonów udało się zlokalizować.
Na mój stan wiedzy, według tego, o czym mogliśmy się dowiedzieć m.in. z przekazu pana wicepremiera Kosiniaka-Kamysza, to znalezionych zostało 9 balonów
– oznajmił.
"Błąd – nieaktualna wiedza" - przypomniała mu prowadząca. Następnie padło pytanie o "pełną kontrolę" nad rosyjskimi prowokacjami, o której informował Kosiniak-Kamysz.
Pełna kontrola wynika z bardzo prostej rzeczy, prostego działania. Po pierwsze: wszyscy dobrze wiemy, że wleciały statki powietrzne, nie tylko balony, ale również samoloty nad wody terytorialne
– brnął przedstawiciel koalicji 13 grudnia.
Prowadząca odparła mu: "Ucieka Pan od pytania. Zadałam pytanie o balony. Nie będziemy tak się bawić. Albo mi pan odpowie na pytanie o balony, albo przechodzę dalej. Jak to jest możliwe, że wpadło 60 balonów, wychwycono 4, a pan wicepremier sugeruje, że wszystko jest pod pełną kontrolą?".
Wszystko jest pod pełną kontrolą w takim kontekście i znaczeniu, że gdyby sytuacja nie była kontrolowana, to mogłoby wydarzyć się cos złego. Nie wydarzyło się nic złego i takie są fakty
– przekonywał Osmalak.
"Bo mieliście farta, panie pośle. Znów mieliście farta" - skwitowała prowadząca.
"Oni są pod pierzyną"
Milczenie przedstawicieli koalicji 13 grudnia w odniesieniu do rosyjskich prowokacji skomentował w programie Tobiasz Bocheński, europoseł PiS.
Oni są tam, gdzie zawsze, gdy dzieje się coś nagłego i nieprzewidzianego. Oni mają swój kalendarz, czyli są pod pierzyną. Niezależnie, czy to jest powódź na Dolnym Śląsku, gdzie reakcja była spóźniona, czy to prowokacja rosyjska, pan premier Tusk, minister Kierwiński i minister Kosiniak-Kamysz są pod pierzynami. Nie chciało im się wyjść. To jest skandal
– powiedział.
Następnie zapytał: "Żołnierze są, reagują, a gdzie ci, którzy sprawują cywilny nadzór nad wojskiem? Gdzie ci, którzy sprawują nadzór nad bezpieczeństwem Polaków?".
Nie ma ich – są pod pierzynami. Tak dzieje się za każdym razem. Rosjanie sprawdzili to, co chcieli sprawdzić. Polskich ministrów, którzy biorą pieniądze od polskiego podatnika i to ich misja, by byli 24 godziny na dobę gotowi za branie odpowiedzialności za Polaków, nie ma
– podsumował.