Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta domaga się kontroli Najwyższej Izby Kontroli w stołecznym Ratuszu w związku z ujawnieniem skandalicznej działalnością urzędnika związanego z Platformą. Mariusz G. miał wyprowadzić z miejskich pieniędzy aż 300 tysięcy złotych.
- Niedawno w Warszawie ujawniono wielka aferę. Urzędnik, kandydat Platformy Obywatelskiej w wyborach miał przelewać sobie pieniądze. Być może Najwyższa Izba Kontroli mogłaby się przyjrzeć, czy tego typu proceder nie ma miejsca w innych dzielnicach Warszawy, bo przecież mówimy o wielkich pieniądzach publicznych
- powiedział Kaleta.
Mariusz G. urzędnik z Pragi-Północ miał wyłudzać pieniądze z budżetu dzielnicy. Jest podejrzenie, że stworzył aż 15 fikcyjnych pracowników szkół i dopisał ich do listy płac, a ich pensje przelewał na swoje konto. Według "Super Expressu", który pierwszy opisał tę sprawę, proceder trwał dwa lata.
Jak pisze dziennik, sprawę potwierdziła kontrola z Ratusza. - "Urzędnik Pragi-Północ i były kandydat z listy Koalicji Obywatelskiej do Rady Dzielnicy miał przelać sobie na konta około 300 tys. zł. Wykorzystał do tego aż 15 fikcyjnych pracowników lub dane osób już niepracujących - m.in dozorców i sprzątaczek. Na ich dane dopisywane były wypłaty na szkolnych listach płac. Pieniądze, jak ustalili kontrolerzy, miały trafiać m.in. na konto urzędnika dzielnicowego biura finansów oświaty Mariusza G. Trwało to prawie dwa lata" - czytamy.
Prokuratura sprawdza, jak na konto Mariusza G. trafiło około 300 tys. Łącznie z budżetu biura na różne konta fikcyjnych pracowników zostało wysłanych ponad 700 tys. zł.
Mariusz G. startował w wyborach samorządowych do Rady Dzielnicy Warszawa Praga-Północ z listy Koalicji Obywatelskiej z numerem 10. Na swoich plakatach miał hasło: "Ostatni na liście, pierwszy w działaniu".