Niemieckie media bronią Donalda Tuska, krytykując powołanie komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów w Polsce. W wielu publikacjach za naszą zachodnią granicą z dość wyrazistym wątkiem dotyczącym lidera Platformy Obywatelskiej pojawiła się kwestia komisji powołanej przez polski parlament.
Sejm opowiedział się w piątek przeciwko senackiej uchwale o odrzuceniu ustawy ws. powołania komisji ds. rosyjskich wpływów. Głosowaniu z galerii sejmowej przyglądał się Donald Tusk. "Do Berlina!" - krzyczała do niego sejmowa większość. Zaglądamy więc za zachodnią granicę, by zobaczyć, jak niemieckie media przyjęły głosowanie w sprawie komisji i nieoczekiwaną obecność Tuska w Sejmie.
Niespodzianki nie było. Dokładnie tak, jak można było się tego spodziewać, Niemcy stają murem za Tuskiem.
Gerhard Gnauck na portalu „Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisze, że ustawa... skierowana jest przeciwko Donaldowi Tuskowi "na nawet 10 lat". "FAZ" wskazuje również, że PiS twierdzi, iż Tusk jest "agentem wpływu Niemiec lub Rosji".
Niemiecka stacja telewizyjna N-TV posiłkuje się z kolei wypowiedziami polityków opozycji, w tym senatora Krzysztofa Kwiatkowskiego i innych parlamentarzystów, związanych m.in. z PO, którzy żalą się Niemcom o "polowaniu na czarownice" czy "sądzie marionetkowym".
Również Deutschlandfunk - rozgłośnia radiowa z Niemiec - postanowiła odnotować tę sprawę, twierdząc, że celem komisji jest "zdyskredytowanie Tuska".