Donald Tusk na temat Turowa miał wiele do powiedzenia, jednak pracowników kopalni nie zamierzał wysłuchać. - Tak myślałem, że nie będziemy mieli możliwości zadania pytania po wystąpieniu Donalda Tuska – powiedział wiceprzewodniczący NSZZ Solidarność KWB Turów Marek Dołkowski. Szef Platformy Obywatelskiej spotkał się dziś z wyborcami w Jeleniej Górze.
Pracownicy kopalni Turów, w tym przedstawiciele wszystkich związków zawodowych w tym zakładzie, przyjechali na spotkanie przewodniczącego PO Donalda Tuska z mieszkańcami Jeleniej Góry, które odbyło się w czwartek w jeleniogórskim rynku.
Przez całe wystąpienie Tuska pracownicy Turowa bili w bębny, gwizdali i trąbili, starając się zagłuszyć słowa przewodniczącego PO. Mieli ze sobą flagi związkowe i transparenty m.in. z napisami "Ręce precz od Turowa".
Wiceprzewodniczący NSZZ Solidarność KWB Turów Marek Dołkowski po zakończonym wiecu powiedział, że zgodnie z jego przewidywaniami, związkowcy nie mieli możliwości zadania pytania przewodniczącemu PO.
"Byłem w tłumie naszych związkowców i starałem się, aby nikt nas nie prowokował. Donald Tusk, jak zwykle za problemy związane z kopalnią Turów obarczał rządzących; mówił swoje święte słowa, że jak oni by rządzili, to do tej sytuacji by nie doszło"
– mówił Dołkowski.
Związkowiec powiedział też, że nie usłyszał "w jaki sposób PO zareagowałaby, czy pomogłaby pracownikom". "Nie słyszałem też, aby Donald Tusk wspomniał słowa Rafała Trzaskowskiego, który powiedział, że jest wyrok, to kopalnię trzeba zamknąć" – powiedział Dołkowski.
Lider PO podczas wystąpienia na jeleniogórskim rynku przekonywał za to, że "PiS od czasu, kiedy wygrało pierwsze wybory niszczy kopalnię i elektrownię w Turowie".
"To wszystko, co dzieje się dzisiaj w kopalni Turów, to jest konsekwencja wyłącznie nieudolności, złego zarządzania, korupcji i kolesiostwa"
– powiedział Tusk.