Jeden z protestów przeciwko tzw. ustawie medialnej, odbywa się na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Donald Tusk cytował wiersz o sznurze i gałęzi, a po występie Rafała Trzaskowskiego ludzie... zaczęli się rozchodzić.
Sejm odrzucił w piątek bezwzględną większością głosów uchwałę Senatu o odrzuceniu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Teraz ustawa trafi do prezydenta Andrzeja Dudy. Za odrzuceniem uchwały Senatu było 229 posłów, 212 było przeciw, 11 wstrzymało się od głosu. Ustawa medialna, nazywana przez miłośników jednej z prywatnych telewizji "lex TVN", wzbudza wiele emocji - także politycznych.
Dziś w całej Polsce odbywają się protesty przeciw ustawie. W Krakowie były poseł Nowoczesnej Jerzy Meysztowicz życzył wyborcom PiS "ośmiu gwiazdek" w wigilię Bożego Narodzenia. Pojawił się też skandaliczny transparent, na który zareagowało Muzeum Auschwitz. A jak było w Warszawie?'
Tu przemawiał m.in. lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk.
- Dziś jesteśmy tu w obronie wolnych mediów i wolnego słowa. Ale chciałbym, żebyśmy każdego dnia myśleli i pamiętali o tych, którzy nie mogą związać końca z końcem, bo drożyzna zabija ich budżety domowe
- mówił Tusk, wspominając też m.in. o "upokarzanych przez władzę", padł przykład "Sebastiana z seicento".
- Wtedy, kiedy będziemy razem i solidarni, wygramy - dodał Tusk. Władzy zadedykował... wiersz Czesława Miłosza. O sznurze i gałęzi.
Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta. Możesz go zabić - narodzi się nowy. Spisane będą czyny i rozmowy. Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy. I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta.
- Pamiętajcie o tych słowach wielkiego poety. Pamiętajcie, o tym, co czeka każdą władzę, która sprzeniewierza się Ojczyźnie - zakończył Tusk.
No nie wyszło. pic.twitter.com/NKXkACWQbF
— Dariusz Korolczuk (@copone1dak) December 19, 2021
Po liderze PO przemawiał Rafał Trzaskowski. Kiedy skończył, głos zabrała wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka z Polskiej Partii Socjalistycznej. W tym momencie, jak informuje reporter niezalezna.pl, który jest na proteście, spora część ludzi zdecydowała się... rozejść. Czyżby przyszli wysłuchać tylko "największych gwiazd" opozycji?