Jeśli z Berlina lub Brukseli przyjdzie polecenie, że Polska ma być włączona do paktu migracyjnego, do przyjmowania nielegalnych migrantów, to politycy Platformy Obywatelskiej natychmiast się na to zgodzą - ocenił w programie "#Jedziemy" prezes Rządowego Centrum Legislacji Krzysztof Szczucki. Polityk PiS podkreślił, że głosowanie w referendum może związać kolejne rządy, stąd próby Donalda Tuska, by zniechęcić Polaków do udziału w nim.
Krzysztof Szczucki pytany był w TVP info o tuskowe "unieważnienie" referendum. "Przede wszystkim unieważnia sam siebie, program polityczny swojej partii i swoje działania. Zazwyczaj było tak, że wycofywał się z obietnic danych w kampanii wyborczej" - zauważył Szczucki, który będzie "jedynką" PiS w wyborach w okręgu grudziądzkim.
Bogu dzięki, Donald Tusk nie jest osobą, która decyduje o ważności referendum, o tym decydować będzie Sąd Najwyższy. A słowa Donalda Tuska mają prowadzić do zniechęcenia Polaków w udziale w referendum i odpowiedzi na pytania dla nas wszystkich zasadnicze, takie jak migracja (...), wiek emerytalny, wyprzedaż majątku narodowego, bariera na granicy z Białorusią. Mamy prawo na nie odpowiedzieć i związać wszystkie kolejne rządy tym naszym stanowiskiem, jako obywateli i Polaków
Dodał, że "Tusk chce nam to uniemożliwić", bo uważa, że "on wie lepiej" z Ursulą von der Leyen, z kanclerzem Scholtzem, co jest lepsze dla Polaków.
Szczucki zaznaczył, że jeśli chodzi o nielegalną migrację, jest to temat, o którym wielokrotnie rozmawiają z nim mieszkańcy Grudziądza, bojąc się, że rządy PO mogą doprowadzić do sytuacji, jak w zachodniej Europie.
Proszę spojrzeć na statystyki. Francja to jest mniej więcej 30 zgwałceń na 100 tys. osób, w Polsce mamy w tej chwili mniej niż 2. Do takiego stanu jak we Francji chcieli doprowadzić politycy Koalicji Obywatelskiej, bo przecież chcieli zgodzić się na przymusową relokację migrantów. Na jakiej podstawie mamy wierzyć im dzisiaj, że nagle zmienili swój stosunek do tego problemu, skoro wiemy, że są i zawsze byli bardzo wsłuchani w głos z Berlina i Brukseli. Jeśli stamtąd przyjdzie polecenie, że Polska ma być włączona do paktu migracyjnego, do przyjmowania nielegalnych migrantów, to oni natychmiast się na to zgodzą
Przypomniał, że prawo od dawna pozwala na organizację referendów przy okazji wyborów. "My po prostu realizujemy przepisy i chcemy dać Polakom szansę wypowiedzenia się w sprawach najważniejszych" - dodał.
Poruszony został także temat z serialu "Reset", w którym Michał Rachoń i prof. Sławomir Cenckiewicz ujawnili, dokument, z którego wynika że na pół roku przed podwyższeniem wieku emerytalnego w Polsce, Donald Tusk konsultował się na ten temat z kanclerz Niemiec, Angelą Merkel.
Na pewno rozmowa z przywódcą obcego państwa, czy też kanclerzem Niemiec, to nie jest arena do omawiania reform społecznych w kraju, w którym się rządzi, którym się kieruje. Można i należy takie ustalenia prowadzić z prezydentem własnego państwa, z politykami, ale nie z przywódcą państwa obcego. Państwa, które nie ma interesu, żeby Polakom żyło się jak najlepiej, tylko ma swój interes gospodarczy. Oceniam to, że w tym przypadku Donald Tusk nie po raz pierwszy był bardziej wsłuchany w głos z zagranicy, niż w głos płynący z wewnątrz, z Polski od obywateli. Przecież od początku ten głos był bardzo wyraźny - nie ma zgody na podwyższenie wieku emerytalnego. Zgoda była za to w Berlinie i to najwyraźniej politykom Platformy Obywatelskiej wystarczyło