"Główny nurt jest jeden - nie federalizacja, ale jedno państwo. Jesteśmy zbyt łagodni mówiąc o federalizacji. Czytanie tych zmian pokazują jedno - wola narodu, wolność kraju, stanowienie kraju, są absolutnie wyłączone. Zarządzanie przejmą komisarze, a będzie ich 15. Będzie jedna strefa euro, a decyzje będą zapadać w Brukseli. To będą decyzje niemiecko-francuskie" - mówiła na temat zmian traktowych, nad którymi głosował ostatnio Parlament Europejski, Anna Zalewska, eurodeputowana PiS, w programie #Jedziemy.
W przestrzeni medialnej co i rusz słychać, jak politycy opozycji, a także środowiska im sprzyjające, atakują prezydenta Andrzeja Duda. Jedną z gróźb, która przewija się najczęściej jest postawienie prezydenta przed Trybunałem Stanu. Zapytana o tę kwestię europosłanka PiS, odparła:
"Myślę, że Państwo nie są zdziwieni, bo od 2015 roku, kiedy to Andrzej Duda został prezydentem Polski, od razu rozpoczęła się fala nienawiści, podważanie jego kompetencji, zdziwienie, że może być prezydentem RP. Każda jego decyzja była oceniania negatywnie. Symptomatyczne, należy zauważyć, że Donald Tusk razem ze swoją grupą, to ten, którego uwiera RP, polski Sejm, bo przecież zdradził się w rozmowie z Panią Adamek, że to upiorna myśl, że znajdzie się w polskim Sejmie. Rozmawiał z prezydentem Dudą pod portretem śp. Lecha Kaczyńskiego. To bardzo symboliczne obrazki, zdjęcia. Nie kryli się od 2015 roku".
I jak dodała - "możemy spodziewać się najgorszych praktyk, działań, szukania wszystkich możliwych sposób, żeby dyskwalifikować prezydenta RP".
Zmiany traktowe to obecnie jeden z kluczowych tematów zarówno na polskiej, jak i europejskiej scenie politycznej. Dziennikarz zapytał swojej rozmówczyni, w rozmowach poruszających te kwestie, powinien uczestniczyć również prezydent - Andrzej Duda, np. u boku premiera, który reprezentuje Polskę na spotkaniach w Radzie Europejskiej.
"Zmiany traktatowe przyspieszają. W listopadzie głosowanie w PE, potem Rada Unii Europejskiej i Rada Europejska, gdzie potrzebna jest jednomyślność, żeby doprowadzić do zmiany traktatów. To właśnie dlatego Komisji Europejskiej i większości w PE zależało, żeby nie było Zjednoczonej Prawicy, bo to była gwarancja powiedzenia "NIE". Wydaje się być absolutnie koniecznym, żeby nad tym wszystkim czuwał prezydent RP"
Przypomniała również, że w myśl zmiany traktatów - obronność przestaje być wyłączną kompetencją krajów członkowskich, będzie współodpowiedzialnością. "Do wyłącznej kompetencji przechodzi środowisko i bioróżnorodność..." - wskazała.
W przestrzeni medialnej, opozycja udaje oburzoną zmianami traktowymi. Jak twierdzą jej politycy - "fundamentalne zmiany nie są przesądzone; nie ma mowy o debacie, która mogłaby doprowadzić do likwidacji państw członkowskich". Do tych tez odniosła się eurodeputowana PiS.
"Jesteście Państwo oszukiwani. To jest taka narracja, opowieść, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Te zmiany w traktatach, to głosowanie w Komisji konstytucyjnej miało się odbyć 12 października. Ponieważ 15 października, PO, PSL, Lewica, histerycznie wniosły, żeby doszło do przełożenia, dlatego ono się odbyło w tym tygodniu. To świadczy o tym, że dokładnie zgadzają się, ale nie chcą, żeby zobaczyli to Polacy. Już kilka miesięcy temu glosowali ws. opinii co do zmian traktowych. Opozycja wtedy się zgodziła. Oni teraz uciekają w narrację, że to długa droga, że to nie prawda. Przecież oni już podjęli decyzję, pokazali, że zgadzają się z tym kierunkiem"
W jej opinii, główny nurt w tym wszystkim jest jeden - nie chodzi o federalizację, ale o utworzenie jednego państwa.
"Jesteśmy zbyt łagodni mówiąc o federalizacji. Czytanie tych zmian pokazuje jedno - wola narodu, wolność kraju, stanowienie kraju, są absolutnie wyłączone. Zarządzanie przejmą komisarze, a będzie ich 15. Będzie jedna strefa euro, a decyzje będą zapadać w Brukseli. To będą decyzje niemiecko-francuskie. Oni to deklarują publicznie. Nad raportem pracowali głównie Niemcy oraz Belg..."
Michał Rachoń zapytał Zalewskiej, czy Donald Tusk faktycznie otrzymał propozycję bycia szefem Komisji Europejskiej (tej nowej), z uprawnieniami, które mają wynikać z nowych traktatów. "To jest w grze? Są jakieś warunki z tym związane?" - doprecyzował dziennikarz.
"Rzeczywiście, kilka miesięcy przed wyborami pojawiłī się takie plotki, że taka jest ambicja Tuska. Że to ma być nagroda za to, że uda się PO razem z KE i większością w PE doprowadzić do zmiany rządów. To jest wzmacniane tymi słowami Tuska, jak to upiornie jest być w polskim Sejmie. To jest wzmacniane doświadczeniem. Był on już premierem RP, porzucił kierowanie polskim państwem na rzecz bycia przewodniczącym Rady Europejskiej - organizatorem spotkań przywódców państw członkowskich. To też była cena za kilka ustępstw wobec Brukseli"