Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz postanowił zamieścić tweet o "fałszowaniu wyborów". Napisał o "zawłaszczaniu instytucji państwa", ale zapomniał o jednym istotnym szczególe. Wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski przypomniał mu wybory samorządowe z 2014 roku.
- Zawłaszczyli instytucje państwa na niespotykaną skalę, z TVP uczynili swoją tubę propagandową a Pegasusa używali do podsłuchiwania Polaków. PiS zarzucający fałszowanie wyborów jest jak złodziej krzyczący „łapać złodzieja!” - napisał na Twitterze Kosiniak-Kamysz odnosząc się zapewne do wezwań prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego do tego, by pilnować uczciwości wyborów parlamentarnych w 2023 roku.
Znane są bowiem przypadki w historii wyborów, kiedy to wyniki budziły spore kontrowersje. Na przykład w 2014 roku, co przypomniał wiceminister Janusz Kowalski.
- No tak. Jesteście ludowymi ekspertami od wyborów. Polacy pamiętają jak za koalicji PO-PSL były organizowane wybory. W wyborach samorządowych aż 17,5 proc. oddanych głosów do sejmików wojewódzkich było nieważnych. 2,5 miliona głosów! I "przypadkowo" skorzystało na tym PSL
- odpowiedział.
No tak. Jesteście ludowymi ekspertami od wyborów. Polacy pamiętają jak za koalicji PO-PSL były organizowane wybory. W wyborach samorządowych aż 17,5 proc. oddanych głosów do sejmików wojewódzkich było nieważnych. 2,5 miliona głosów! I "przypadkowo" skorzystało na tym...PSL. https://t.co/PSxsecWlwx
— Janusz Kowalski 🇵🇱 (@JKowalski_posel) September 26, 2022
W głosowaniu do sejmików wojewódzkich w 2014 roku wydano 14 453 946 kart do głosowania. Aż 2 525 210 głosów było nieważnych, co stanowi... ponad 17 procent. W wyborach do rad powiatów było niewiele lepiej: głosy nieważne stanowiły 16,67 proc. całości.
W wyborach do sejmików PSL uzyskał sensacyjny wynik 23,88 proc., którego nigdy później nie powtórzył. W 147 powiatach najwięcej głosów otrzymało Polskie Stronnictwo Ludowe, uzyskując łącznie aż 1702 mandaty.
Przykładowo, 4 lata później PSL w wyborach do sejmików uzyskał 12,07 proc.