"Ładne oczy pana Tuska nie wystarczą. Muszą pójść działania po polskiej stronie w zakresie spełnienia kamieni milowych" - ocenił Marek Sawicki (PSL) szanse Donalda Tuska, na "przywiezienie" z Brukseli pieniędzy z KPO. "Jeśli komuś się wydaje, że bez wypełnienia zobowiązań (kamieni milowych) pieniądze trafią do Polski, to zwyczajnie kłamie" - powiedział Sawicki w rozmowie z gazeta.pl.
Przypomnijmy, Donald Tusk w kampanii wyborczej obiecał, że dzień po wyborach pojedzie do Brukseli i "załatwi" pieniądze z Krajowego Programu Odbudowy dla Polski. Na spotkaniu w Sopocie uroczyście dał nawet słowo swoim wyborcom. Po wyborach okazało się, że słowa te "były przenośnią". Kiedy Polacy zaczęli wytykać Tuskowi niespełnioną obietnicę, lider Platformy Obywatelskiej ogłosił, że jednak wybiera się do Brukseli. W powodzenie jego misji nie wierzy nawet jeden z potencjalnych koalicjantów.
Jeśli chodzi o środki unijne to nie zależą one od osobistych relacji poszczególnych polityków, tyko od wzajemnych zobowiązań. Te wzajemne zobowiązania Polska negocjowała półtora roku, swoje podpisy złożył pod nimi premier Mateusz Morawiecki. (…) Jeśli komuś się wydaje, że bez wypełnienia tych zobowiązań jakiekolwiek pieniądze trafią do Polski, to zwyczajnie kłamie
"Ładne oczy pana Tuska nie wystarczą. Muszą pójść działania po polskiej stronie w zakresie spełnienia kamieni milowych" - podkreślił polityk ludowców.
Sawicki podkreślił, że gdyby same wybory miałyby być dla Unii "gwarancją przywrócenia praworządności" (jak mówiła dziennikarka gazeta.pl), to już w miniony poniedziałek lub wtorek Komisja Europejska poprosiłaby Polskę o złożenie wniosku o płatność.
"Bruksela nie może dać pieniędzy tylko dlatego, że są dobre intencje w Polsce" - podkreślił.