Aleksander Kwaśniewski, były prezydent, oświadczył, że nie wybiera się na "marsz nocnej zmiany" organizowany przez Donalda Tuska. - 4 czerwca promuję swoją książkę w Gdańsku. Mam takie zobowiązania wobec wydawnictwa, ustalaliśmy już to sporo czasu temu - powiedział Kwaśniewski. Tusk nie może liczyć również na obecność związanego z PO Bronisława Komorowskiego, który niedawno wskazał, że "ubolewa nad tym, iż piękna rocznica pokonania komunizmu przy użyciu kartki wyborczej, staje się źródłem konfrontacji".
Donald Tusk, przewodniczący Platformy Obywatelskiej, mocno promuje organizowany przez siebie marsz 4 czerwca, który przez jego oponentów politycznych nazywany jest "marszem nocnej zmiany".
Nazwa ta wynika z faktu, iż wydarzenie firmowane przez Tuska ma odbyć się w rocznicę obalenia rządu Jana Olszewskiego. Tusk 4 czerwca 1992 roku wymówił słynne słowa "panowie, policzmy głosy".
"Masz już dość ich kłamstw, złodziejstwa i korupcji, chcesz lepszej, bezpiecznej przyszłości dla siebie, dla swoich bliskich, dla Polski? Szukasz nadziei i pragniesz zwycięstwa? Bądź w Warszawie, 4 czerwca, w samo południe na wielkim marszu. Pokażemy im naszą siłę"
Kilka dni temu Bronisław Komorowski, były prezydent popierany przez PO, oświadczył, że nie weźmie udziału w marszu Tuska. Polityk oświadczył, że 4 czerwca ma urodziny i chciałby spędzić je z mamą. Dodał, iż "ubolewa nad tym, że piękna rocznica pokonania komunizmu przy użyciu kartki wyborczej, staje się źródłem konfrontacji i przedmiotem rywalizacji sił demokratycznych".
Tusk nie może liczyć też na obecność innego z byłych prezydentów - Aleksandra Kwaśniewskiego. Polityk w wywiadzie dla rp.pl wyjawił powody tej decyzji.
" Niestety nie (będę), żałuję, ale 4 czerwca promuję swoją książkę w Gdańsku. Mam takie zobowiązania wobec wydawnictwa, ustalaliśmy już to sporo czasu temu, jeszcze zanim ten pomysł marszu został sformułowany. Nie mogę się wycofać. Spotykam się w Gdańsku w Europejskim Centrum Solidarności"
Jednocześnie dodał, że w jego opinii 4 czerwca "to będzie bardzo ważny dzień, będzie ważny poziom mobilizacji zwolenników opozycji demokratycznej". Podkreślił też, że namawia kogo może, aby brał udział.
"Ja niestety nie mogę, ale żałuję, bo chętnie byłbym razem z setkami tysięcy ludzi na marszu"
Były prezydent związany z lewicą dodał, że "nie sądzi, by po tym marszu nastąpiły jakieś nagłe zwiększenia procentów w sondażach, albo zupełnie odwrócenie tendencji".