Tak jak marszałek Borusewicz zadbał o to, by wniosek w sprawie marszałka Grodzkiego nie trafił do Komisji Regulaminowej, tak w przyszłości marszałek Grodzki zadba o to, by wniosek przeciwko marszałkowi Borusewiczowi również nie był procedowany. Zasada wzajemności wydaje się być oczywista - tak o relacji między marszałkami Tomaszem Grodzkim i Bogdanem Borusewiczem mówi nam senator Prawa i Sprawiedliwości Włodzimierz Biernacki. Drugi z naszych rozmówców - senator PiS Przemysław Błaszczyk - zgadza się: "teraz jeden drugiego będzie bronić".
Jak dowiedział się portal tvp.info, Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo ws. wicemarszałka Senatu Bogdana Borusewicza. Chodzi o sprawę uchylenia immunitetu marszałka Tomasza Grodzkiego, która nie jest podejmowana przez Senat już od 270 dni - według licznika na stronie Niezalezna.pl. Prokuratura sprawdzi, czy wicemarszałek Bogdan Borusewicz przekroczył uprawnienia poprzez pozostawienie bez biegu wniosku szczecińskiej prokuratury.
Jak tłumaczy niezalezna.pl senator Prawa i Sprawiedliwości Włodzimierz Biernacki, „jeśli chodzi o przypadek marszałka Grodzkiego, Komisja Regulaminowa, Etyki i Spraw Senatorskich w ogóle się nie zebrała”.
- Uznano, że nie ma takiej potrzeby. W mojej opinii odpowiedzialność za to ponosi z jednej strony wicemarszałek Borusewicz, którego obowiązkiem było skierować ten wniosek do Komisji, ale też negatywną rolę w tym odegrał przewodniczący Komisji Regulaminowej (senator Sławomir Rybicki - Koalicja Obywatelska - red.), który nie podjął jakichś zdecydowanych kroków, aby ten wniosek do Komisji ostatecznie trafił - przekonuje polityk.
Opisuje nam całą procedurę na okoliczność wpłynięcia do Senatu prokuratorskiego wniosku.
Biernacki pierwszy raz spotyka się z taką sytuacją, „gdzie Senat uchyla się od obowiązku procedowania wniosku, który dotarł z prokuratury”.
- Nie ma tu żadnych argumentów prawnych, ani też merytorycznych, odnoszących się do tego działania. Nie jest rolą Sejmu i Senatu wypełnianie roli władzy sądowniczej. Rolą tych ciał jest spojrzenie i ocena wiarygodności tych zarzutów, które są stawiane. W praktyce najczęściej posłowie czy senatorowie decydują się dobrowolnie na pociągnięcie do odpowiedzialności. W ten sposób oddają się pod władzę sądowniczą. Zaskakujące jest, że przy takiej przychylności władzy sądowniczej do środowisk opozycyjnych, w tym wypadku ani wicemarszałek Borusewicz, ani marszałek Grodzki nie decydują się, aby Temida rozstrzygnęła tę kwestię
- podkreśla senator PiS.
Pytany, czy śledztwo prokuratury napotka na tę samą ścianę, co w przypadku marszałka Grodzkiego, odpowiada:
„tak jak marszałek Borusewicz zadbał o to, by ten wniosek w sprawie marszałka Grodzkiego nie trafił do Komisji Regulaminowej, tak w przyszłości marszałek Grodzki zadba o to, by wniosek przeciwko marszałkowi Borusewiczowi również nie był procedowany. Zasada wzajemności wydaje się być oczywista”.
Dopytywany, czy nie ma instrumentów nadrzędnych nad działaniem większości senackiej, tłumaczy:
„dużą rolę w tej sprawie mogłoby odegrać Prezydium Senatu. To jednak składa się w większości z Koalicji Obywatelskiej. Dodam, że Prawo i Sprawiedliwość, które ma 48 senatorów, ma jednego wicemarszałka. PPS ma dwoje senatorów i także ma wicemarszałka. PSL ma trzech senatorów - też ma jednego wicemarszałka. Widać zatem, że Prezydium nie będzie miało żadnego wpływu na decyzję marszałka w tym względzie”.
Dodaje, że „zasada równości wobec prawa obowiązuje, natomiast w wymiarze politycznym - Koalicja Obywatelska, która mieni się koalicją dla praworządności, tak naprawdę swoim postępowaniem narusza fundament i podstawę zasad praworządności, czyli równości wobec prawa”.
- Sprawiedliwość nierychliwa, ale zawsze do pewnych kwestii można wrócić. Niektóre sprawy nie ulegają przedawnieniu. Przyszłość jest przed tymi, którzy chcą, aby sprawiedliwość zatriumfowała - konkluduje.
Drugi z senatorów PiS Przemysław Błaszczyk analogicznie przekonuje w rozmowie z niezalezna.pl, że „wicemarszałek Borusewicz utrudnia postępowanie prokuratury, nie nadając biegu wnioskowi w sprawie pana marszałka Grodzkiego”.
- Na pewno będą dalej brnąć - dodaje.
Tłumaczy, że „to konsekwencja pierwszego czynu, czyli pozostawienia wniosku prokuratury bez biegu”. - Ta narracja będzie podtrzymywana. To jedyna linia obrony i możliwość przetrwania do końca kadencji. Weszli na ścieżkę lekceważenia prawa, regulaminu i z tej ścieżki nie zejdą. Wplątała się w to większość senacka i jej członkowie w Prezydium Senatu. Teraz jeden drugiego będzie bronić - podsumowuje.