Hołownia nie chce wspólnej listy z Platformą, bo dobrze wie, że Tusk go połknie zaraz po wyborach; wyobraża więc sobie koalicję z Platformą, a także z Lewicą, ale już po hipotetycznym zwycięstwie - napisał szef klubu PiS Ryszard Terlecki w felietonie dla Dziennika Polskiego.
Ryszard Terlecki opublikował swój wpis także na Facebooku.
„Pracujemy nad tym, żeby Polska 2050 (w Sejmie nazywana dwa pięćdziesiąt) "mogła wziąć samodzielnie odpowiedzialność za kraj" – powiedział Szymon Hołownia, aktualnie kandydat na premiera, wcześniej kandydat na prezydenta. Miło być kandydatem na cokolwiek, nawet gdy w wyborach prezydenckich (w pierwszej turze, bo druga była dla niego nieosiągalna) dostaje się o 30 procent mniej od zwycięzcy”.
- napisał szef klubu PiS.
Według niego Polska 2050 to „partia, która najwyraźniej marzy o tym, żeby trwać do połowy XXI wieku, co wydaje się mało realne, walczy o utrzymanie się gdzieś w okolicach 10 procent poparcia w wyborach parlamentarnych”.
Według szefa klubu PiS partia Szymona Hołowni „marzy też o tym, żeby korzystnie przykleić się do kogoś mocniejszego, ale na to wcale się nie zanosi, pozostaje więc wątły sojusz z PSL, który dzięki temu ma szansę prześlizgnąć się przez próg wyborczy”.
„To, że nadal Polska 2050 ma wynik w okolicach 10 procent i tak graniczy z cudem, skoro jej lider, nazywany w Warszawie „królem banału”, nie potrafił dotąd wykazać się żadnym pomysłem na przekonanie przyszłych wyborców”.
- stwierdza szef klubu PiS.
Jednocześnie Ryszard Terlecki zwraca uwagę, że lider Polski 2050 dość niechętnie podchodzi do pomysłów Donalda Tuska zakładających utworzenie jednej listy wyborczej w szeregach totalnej opozycji. Czego obawia się Szymon Hołownia? Zdaniem Terleckiego chodzi o ryzyko zastania dla Platformy Obywatelskiej jedynie „przystawką”.
Hołownia nie chce wspólnej listy z Platformą, bo dobrze wie, że Tusk go połknie zaraz po wyborach. Wyobraża więc sobie koalicję z Platformą, a także z Lewicą, ale już po hipotetycznym zwycięstwie. Problem w tym, że dzisiejsze 10 procent w sondażach niekoniecznie przełoży się na 10 procent w wyborach, bo kto zagłosuje na partię, która szczerze przyznaje, że dopiero za 28 lat może zasłużyć na poważne traktowanie. Widocznie Hołownia nadal żyje w świecie śniadaniowych produkcji TVN, gdzie wypudrowany w charakteryzatorni gawędziarz może udawać męża stanu i gwiazdę polityki.
- napisał Terlecki.
Ryszard Terlecki zwraca uwagę, że „kandydatów opozycji na premiera jest zresztą co najmniej kilku i nic nie wskazuje na to, aby byli gotowi zrezygnować ze swoich ambicji na rzecz Hołowni”.
„Przede wszystkim Tusk, pracowicie ćwiczący marsowe miny, nie ustąpi ani o krok, przynajmniej do czasu, gdy kontroluje większą część Platformy. A czy Trzaskowski, który nie radzi sobie w Warszawie, nie mógłby w przyszłości lepiej sprawdzać się w roli premiera? Zabawny Kosiniak-Kamysz, któremu przyboczni pochlebcy wmawiają, że jest następcą Witosa i Mikołajczyka, także nie porzucił nadziei na powrót do poważnej polityki”.
- napisał szef klubu PiS.
Polityk podsumowując wpis ocenił, że opozycyjne sny o potędze skończą się jednak w dniu wyborów, a wtedy trzeba będzie wrócić do rzeczywistości i na następne cztery lata ułożyć sobie polityczne życie".