Negatywne głosy opozycji i jej zwolenników pod adresem podręcznika do Historii i Teraźniejszości (HiT) nie ustają. Zdaniem ministra edukacji, to nie krytyka, a typowy hejt i manipulacja. Na antenie TVP Info prof. Przemysław Czarnek powiedział, że Donald Tusk na sto procent trafi za oszczerstwa przed sąd. Szef Ministerstwa Edukacji rozumie jednak zachowanie opozycji. Wszystko polega na tym, że prawda o najnowszej historii nie pozwoli na manipulację młodymi pokoleniami.
Minister edukacji narodowej podkreślił, że do przedmiotu Historia i Teraźniejszość zostały przygotowane trzy podręczniki, i to od nauczycieli będzie zależeć, który wybiorą.
Zaznaczył, że w żadnym z nich nie znalazł zarzucanego przez opozycję "szczucia ludzi". Przekazał jednak, że oskarżenia i manipulacja Donalda Tuska o rzekomym fragmencie, iż dzieci z in vitro nie są kochane, będzie miała swój finał w sądzie.
"Donald Tusk wykorzystał w sposób nikczemny, podły i w sposób przedmiotowy, instrumentalny dzieci poczęte in vitro. Ja przeczytałem ten fragment, którym on się posłużył. Za to będzie pozwany do sądu. Na sto procent będzie w sądzie Donald Tusk, bo powiedział, że to ja napisałem ten (nieistniejący) fragment w podręczniku. Minister nie pisze podręczników"
- powiedział Czarnek. W jego ocenie "trzeba być naprawdę autorem łajdackich koncertów", żeby mówić takie rzeczy, oraz "wykorzystywać i szczuć" na dzieci z in vitro. Podkreślił również, że w całym szkalowanym podręczniku nie ma ani jednego fragmentu o metodzie in vitro.
Jak przypomniał minister edukacji, zmanipulowany przez opozycję fragment odnosił się do laboratoriów do hodowania ludzi w Chinach.
"O tym pisał Wojciech Roszkowski (autor podręcznika do HiT), stawiając pytanie, kto będzie kochał te dzieci, nie pisał o dzieciach poczętych metodą in vitro (...) Natomiast Donald Tusk przekręcił to wszystko, i użył instrumentalnie dzieci poczętych in vitro, szczując na nich".
- mówił Czarnek.
Minister odniósł się również do zbiórki, której celem jest zebranie funduszy na pozwanie Przemysława Czarnka za... napisanie podręcznika do HiT. "Bardzo proszę, można zebrać i 2,5 mln zł, tylko jeszcze raz wyjaśnię. Ja nie jestem autorem żadnego podręcznika, poza podręcznikiem sprzed 10 lat (...), natomiast podręczników do szkół nie pisałem nigdy" - stwierdził.
"Są autorzy, którzy na zlecenie wydawnictw piszą. Więc jeśli ktoś będzie chciał pozwać wydawnictwo, to pewnie będzie mógł to zrobić, tylko to jest wykorzystywanie sądownictwa do walki z podręcznikiem. Tego jeszcze w naszym kraju nie było"
- ocenił minister.
Przemysław Czarnek przyznał, że spodziewał się sprzeciwu opozycji wobec każdego podręcznika do "HiT". Jego zdaniem wynika to, z tego, że opozycji łatwiej manipulować niewyedukowaną młodzieżą. Jego zdaniem politycy "wykonują plan Janusza Palikota - kłamcie, kłamcie i jeszcze raz kłamcie, inaczej nie dojdziecie do władzy".
"To (atak opozycji) się bierze z tego, że przez kilka dekad, w Polsce, zatrzymywano się z edukacją historyczną na II wojnie światowej, nie ucząc młodzieży niczego z historii najnowszej. (...) To było wygodne, dlatego, że młodzież, która nie zna procesów historycznych, które bezpośrednie decydują o dzisiejszej rzeczywistości, jest podatna na manipulację, a politycy opozycji, którzy specjalizują się w kłamstwie wyłącznie, z chęcią manipulowali by młodymi pokoleniami"
- mówił. Dodał, że wiedza o najnowszej historii ma w końcu trafić, nie tylko do osób, które zdają z historii maturę.
"A ponieważ najnowsza historia nie jest wygodna, ani dla resortowych dzieci pozatrudnianych w stacjach telewizyjnych komercyjnych, czyli potomków UB-ków, SB-ków, ani dla obozu liberalnego, który rządził Polską na początku III RP i rozkradł majątek państwowy. To są Janusz Lewandowski z Platformy Obywatelskiej, to są politycy typu Balcerowicz, związani z Platformą Obywatelską, to są ludzie, którzy z Platformy Obywatelskiej startowali jak Leszek Miller na przykład, który mówił o Polsce, że to jest rozdarty bachor, którego trzeba wystawić za drzwi. Więc ta najnowsza historia i prawda o niej absolutnie nie jest na rękę Platformie i jej politykom"
- wyjaśnił minister edukacji.