"Nie wiem, jak (Donald Tusk) mógł nie wiedzieć o tym, że jest bardzo wielkie ryzyko pęknięcia tamy w Stroniu Śląskim. Hydrolodzy, którzy pracowali dla samorządów doskonale wiedzieli, bo mieli podgląd na kamery" - ocenił w Telewizji Republika Mateusz Morawiecki (PiS). Były premier stwierdził, że wtedy, kiedy trzeba było działać natychmiast, rząd nie zrobił nic. "Premier beształ, rugał jak car swoich bojarów, a tak naprawdę chodziło mu o to, żeby z siebie zmyć winę i zrobić takie teatrum" - dodał Morawiecki.
Rozmowa w studiu Telewizji Republika dotyczyła pierwszych rozliczeń z walki z powodzią przez Donalda Tuska i jego rząd. Morawiecki zwrócił uwagę, na przede wszystkim spóźnione rozpoczęcie jakichkolwiek działań i niepotrzebne uspokajanie wtedy, kiedy powinno się działać. Były szef rządu przedstawił "Białą księgę powodzi", która m.in. wskazuje co zawiodło, a gdzie rząd mógł zadziałać lepiej.
Przypomniał, że cztery dni przed rozpoczęciem działań przeciwpowodziowych w Polsce, Czesi działali już na pełnych obrotach. U nas po dwóch dniach premier wyszedł na konferencję, mówiąc, że "prognozy nie są przesadnie alarmujące". "Ba, mijają kolejne dwa dni i premier poprzez swoje słowa doprowadza do demobilizacji służb, demobilizacji ludzi i demobilizacji samorządów. W czasie, kiedy powinna być absolutna mobilizacja. Mówi, że tama w Stroniu Śląskim nie powinna pęknąć" - przypomniał Morawiecki.
"Ja nie wiem skąd wiedział. Nie wiem, jak nie mógł nie wiedzieć o tym, że jest bardzo wielkie ryzyko pęknięcia tej tamy, ponieważ hydrolodzy, którzy pracowali dla samorządów - np. dla pana burmistrza w Lądku-Zdrój sami doskonale wiedzieli, bo mieli podgląd na kamery. To co, premier współpracuje z ludźmi gorzej powiadomionymi, niż hydrolog, który pracuje na tamie niedaleko Lądka-Zdroju?"
- mówił Mateusz Morawiecki.
Przyznał, że to pytanie retoryczne.
Premier ma do tego cały aparat państwa. Tak samo jak aparat całego czeskiego państwa poinformował premiera Petra Fiale, że tam to zagrożenie jest gigantyczne, że trzeba działać natychmiast. Tymczasem zamiast działać od wtorku, środy, czwartku, piątku, do niedzieli nie zrobiono nic. Gigantyczne straty, których byliśmy niestety świadkami, są bezpośrednią przyczyną braku działania. Uspokajania tam, gdzie premier powinien podnieść czerwoną flagę i powiedzieć "natychmiast ewakuujmy, natychmiast działajmy".
Co tymczasem robił Donald Tusk?
On urządzał teatr. To była swego rodzaju teatralizacja całego tego dramatu klęski żywiołowej, dramatu powodzi. On beształ, rugał jak car swoich bojarów, a tak naprawdę chodziło mu o to, żeby z siebie zmyć winę i zrobić takie teatrum, taką tragifarsę. Zwrócić uwagę w innym kierunku. Wtedy trzeba było działać!
Były premier zaznaczył, że PiS jako opozycja starał się i dalej stara się pomagać w walce z powodzią i jej skutkami. Sam z małżonką zakupił 10 osuszaczy, które przekazane zostały osobom ich potrzebujących. Prawo i Sprawiedliwość wysłało na tereny powodziowe już szereg ciężarówek z darami i sprzętem.
Z kolei wśród propozycji, które rząd jest skłonny przyjąć, a przedstawił je PiS, jest plan by z budżetu państwa pokryć odbudowę domów, które zostały całkowicie zniszczone przez powódź. "Idźmy tą drogą" - zaapelował Morawiecki.
Oglądaj Telewizję Republika na żywo: