Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polityka

Nielegalnie pozyskane pozwolenie na broń. Były minister z PO prawomocnie skazany!

Zapadł prawomocny wyrok ws. byłego ministra sprawiedliwości i byłego posła Platformy Obywatelskiej, Cezarego Grabarczyka. Sąd w Łodzi w pierwszej instancji uznał polityka winnym zarzucanych czynów i skazał go na rok więzienia w zawieszeniu na rok. Przypominamy, Grabarczyk był oskarżony o nielegalne uzyskanie pozwolenia na broń. Jako pierwsza o tej sprawie informowała już w 2015 roku "Gazeta Polska".

Proces polityka PO oraz dwóch innych oskarżonych w tej sprawie osób przed Sądem Rejonowym dla Łodzi-Śródmieścia toczył się od 2019 r. i dotyczył poświadczania w 2012 r. przez Cezarego Grabarczyka (zezwolił na podawanie nazwiska) nieprawdy w protokole z egzaminu na broń i w kartach egzaminacyjnych oraz przekroczenia uprawnienia w celu osiągnięcia osobistej korzyści. Za pierwsze przestępstwo groziło mu do ośmiu lat, za drugie - do 10 lat więzienia.

Reklama

W marcu 2023 roku sąd wymierzył ówczesnemu posłowi Platformy Obywatelskiej karę roku więzienia i warunkowo zawiesił ją na roczny okres próby rok oraz 7,2 tys. zł grzywny. Zobowiązał również do informowania kuratora o przebiegu okresu próby co pięć miesięcy.

Obrońca Grabarczyka adwokat Tomasz Krawczyk zapowiedział wówczas złożenie apelacji od wyroku i przekonywał, że jego klient jest niewinny. 

Wieloletnia batalia sądowa

Prokuratura Regionalna w Katowicach oskarżyła posła PO, że w 2012 roku miał poświadczyć nieprawdę w protokole z egzaminu na broń i w kartach egzaminacyjnych oraz przekroczyć uprawnienia w celu osiągnięcia osobistej korzyści. Grabarczyk był wówczas posłem i wicemarszałkiem Sejmu.

Na podstawie poświadczających nieprawdę dokumentów doszło do wydania decyzji pozwalającej na posiadanie przez posła dwóch sztuk broni palnej bojowej i zaświadczenia uprawniającego go do nabycia takiej broni.

W trakcie procesu polityk nie przyznał się do postawionych mu zarzutów. Złożył obszerne wyjaśnienia w sprawie, odmówił jednak odpowiedzi na pytania prokuratora, zarzucając prokuraturze "naruszenie zasady obiektywizmu". "Nigdy nie oczekiwałem i nie prosiłem, by egzamin - zarówno teoretyczny, jak i praktyczny - odbył się w niezgodny z przepisami sposób" – przekonywał na pierwszej rozprawie Grabarczyk.

Pomieszanie z poplątaniem

Prokuratura Regionalna w Katowicach ustaliła, że Cezary Grabarczyk, były minister, nie uczestniczył w teoretycznym i praktycznym egzaminie na pozwolenie na broń palną 19 marca 2012 r. przed komisją powołaną przez Komendanta Wojewódzkiego Policji w Łodzi, mimo że tego samego dnia otrzymał pozwolenie. Śledczy twierdzą, że Grabarczyk zwrócił się o pomoc do znajomego, który skontaktował go z naczelnikiem wydziału w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Łodzi, odpowiedzialnym za wydawanie pozwoleń.

W styczniu 2012 r. Grabarczyk i jego znajomy spotkali się z naczelnikiem, który polecił podwładnej opłacić wniosek o pozwolenie na broń. W marcu, w gabinecie naczelnika, polityk miał zdać celująco egzamin teoretyczny, choć powinien odbyć się on przed komisją. Dwa lata później, po utracie pozwolenia, Grabarczyk nie zdał tego egzaminu. Prokuratura ustaliła, że nie przystąpił też do egzaminu praktycznego, co potwierdzają świadkowie.

Zamiast egzaminu praktycznego zaliczono Grabarczykowi... prywatną wizytę na strzelnicy, która miała miejsce kilka dni wcześniej, wbrew przepisom określającym kolejność egzaminów. Obowiązkową opłatę 500 zł za egzamin uiścił dopiero ponad dwa miesiące po jego rzekomym odbyciu, choć była ona warunkiem przystąpienia do egzaminu. O sprawie jako pierwsza pisała "Gazeta Polska".

Źródło: niezalezna.pl
Reklama