- Dla Tuska i Sikorskiego głównym celem polityki było doprowadzenie do jak największego zbliżenia do Niemiec. Oni oczekiwali, że Europa i Unia będzie się rozwijać pod hegemonią niemiecką. By być wiarygodnym partnerem Niemiec, musieli się uwiarygodnić w tej polityce postępowego państwa europejskiego w Moskwie - powiedział w debacie po ponownej emisji filmu "Nasz człowiek w Warszawie" na antenie TVP Info Witold Waszczykowski, europoseł PiS.
Nasz człowiek w Warszawie” to film dotyczący polityki prowadzonej przez Donalda Tuska w czasach, gdy pełnił funkcję premiera. W dokumencie przedstawiono wiele archiwalnych wypowiedzi obecnego szefa PO z lat 2007-2014. Dziś na antenie TVP1 i TVP Info miała miejsce ponowna emisja tego filmu. Później została zorganizowana debata z udziałem polityków i naukowców. Do udziału w niej zaproszono również samego Tuska, jednak polityk nie zjawił się w studiu TVP.
"To jest obraz polityki samobójczej. Dla Tuska i Sikorskiego głównym celem polityki było doprowadzenie do jak największego zbliżenia do Niemiec. Przedstawił to też Sikorski w tym tzw. hołdzie berlińskim. Oni oczekiwali, że Europa i Unia będzie się rozwijać pod hegemonią niemiecką. Akceptowali to i chcieli z tej hegemonii korzystać. By być wiarygodnym partnerem Niemiec, musieli się uwiarygodnić w tej polityce postępowego państwa europejskiego w Moskwie. Musieli pokazać, że Polska nie ma żadnych zatargów z Moskwą, że jest krajem, który potrafi wybaczyć. Rosjanie odkryli bardzo szybko tą grę i postawili sprawy jasno: jeśli chcecie od nas świadectwa wiarygodności dla Berlina, to musicie nam pokazać dowody swojej miłości do Moskwy. Stąd też poszły żądania inwestycji, odejścia od współpracy energetycznej, odejścia od współpracy z Amerykanami. Tu nie ma co się domyślać, co za tym stoi. Ta koncepcja jest jasno rozrysowana. Do Berlina przez Moskwę"
- powiedział Witold Waszczykowski, europoseł PiS.
Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej" wskazał, że "nawet przy największej różnicy poglądów można się spotkać i porozmawiać".
"Jeżeli jedyną reakcją jest pozew i żądania zabezpieczenia powództwa w formie zakazania emisji, to widać wyraźnie, że tu nie chodzi o żadną debatę. Jest pewna sfera życia publicznego, którą Donald Tusk próbuje wyjąć spod jakiejkolwiek informacji i opinii. Co ciekawe, dotyczy to szczególnie jego rządów. Najbardziej jego kontaktów z Rosją"
- powiedział.
Sakiewicz dodał, że "Tusk ma problem z wizerunkiem".
"Każdy, kto ma odrobinę doświadczenia życiowego, wie, że Putin jest to bandyta. Wszyscy, którzy się z nim układali, hodowali to zło. Donald Tusk należał do ludzi, którzy hodowali to wielkie nieszczęście, jakim jest dziś wojna. Nie był w tej rozgrywce najważniejszy. Najważniejsi byli jego patroni, sponsorzy z Berlina. Ale on im służył. Mało tego. Wszedł w to głębiej niż Berlin. Pamiętamy sytuację z umową gazową, kiedy proniemiecka Komisja Europejska wyhamowała zapędy Tuska i Pawlaka w uzależnianiu Polski, bo to było dalej niż same Niemcy chciały"
- ocenił.
"To jest obraz prawdziwy. Mówię to z pełnym przekonaniem jako badacz, który od roku zajmuje się głównie resetem, czyli tym nowym poziomem relacji polsko-rosyjskich z lat 2007-2014. Pomimo tego, że on jest prawdziwy, to nie jest pełny. O wiele bardziej przerażające są materiały, które wytworzył rząd w okresie, gdy Tusk był premierem. To pewnie trudno przekazać. Reset obejmował również inne obszary, w tym dotyczące współpracy wojskowej, spraw dotyczących służb specjalnych, kwestii historycznych, kulturalnych. To nieprawdopodobny obszar do badań nie tylko dla historyków, ale i dziennikarzy"
- wskazał prof. Sławomir Cenckiewicz.
Z kolei prof. Henryk Domański ocenił, że film Tulickiego przedstawia "obraz obłaskawiania Rosji".
"Mówimy o Donaldzie Tusku. Tusk tego nie wymyślił. To jest pierwsza rzecz, która się nasuwa, gdy próbujemy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego to robił. Prawdopodobnie oczekiwała tego Angela Merkel. Tutaj Tusk został rozpoznany jako dobre narzędzie realizacji polityki resetu z Rosją w interesie Niemiec i ówczesnych Stanów Zjednoczonych"
- stwierdził.