Na co liczy opozycja w kontekście wyborów prezydenckich? - Na razie to, co się dzieje nie sprzyja opozycji, natomiast nastąpi społeczne zmęczenie i zawsze pierwszą ofiarą takiego zmęczenia jest władza. Opozycja dąży do przeciągnięcia terminu wyborów na jesień, choć może okazać się, że na jesieni problem będzie większy a nie mniejszy, a po drugie liczy na to, że nastroje społeczne się zmienią. Tam nie ma więcej taktyki - powiedział dzisiaj w Telewizji Republika Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie".
W tle epidemii koronawirusa w Polsce wciąż widoczna jest polityczna walka, szczególnie w kontekście wyborów prezydenckich, których termin, pierwotnie ustalony na 10 maja, pozostaje pod znakiem zapytania. Opozycja forsuje pomysł, by Polacy wybierali prezydenta jesienią, choć nie brakuje także spekulacji, aby termin wyborów przesunąć o cały rok. Hasło przesunięcia wyborów prezydenckich stało się w ostatnim czasie jedną z głównych narracji opozycji parlamentarnej. Czego oczekują antagoniści partii rządzącej? Zdaniem Tomasza Sakiewicza, są to działania obliczone na zmianę nastrojów społecznych.
- Opozycja liczy na totalne załamanie gospodarcze i zmianę nastrojów społecznych. W tej chwili jest odczuwalny kryzys, jednak ludzie nie są nim zmęczeni, bardziej zwracają uwagę na walkę z samą epidemią. Tutaj, Polska ma spory sukces, bo ma jednak dużo mniej zakażeń i bardzo niedużo - oczywiście, każda śmierć jest tragedią - przypadków śmiertelnych. Na razie to, co się dzieje nie sprzyja opozycji, natomiast nastąpi społeczne zmęczenie i zawsze pierwszą ofiarą takiego zmęczenia jest władza. Opozycja dąży do przeciągnięcia terminu wyborów na jesień, choć może okazać się, że na jesieni problem będzie większy a nie mniejszy, a po drugie liczy na to, że nastroje społeczne się zmienią. Tam nie ma więcej taktyki. Być może, gdyby nastąpiło przesunięcie wyborów o pół roku, doszłoby również do zmiany kandydatki, bo pani Kidawa-Błońska, mówiąc delikatnie, nie jest "lokomotywą" opozycji
- powiedział redaktor naczelny "Gazety Polskiej" w porannej rozmowie z Telewizji Republika. Dodał, że koronawirus będzie raczej oznaczał spadek poparcia w sondażach dla Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
Wczoraj kandydatka KO zdecydowała o zawieszeniu swojej kampanii oraz wezwała do bojkotu wyborów prezydenckich, gdyby te odbyć miały się w maju.