Doktorat jest ogólnodostępny (tutaj) i szczerze powiedziawszy, nawet w redakcji Niezależna.pl znaleźć można ciekawsze prace na tematy prawne. I to prace magisterskie... Ale sprawa pracy bronionej na SWPS w kwietniu tego roku ma drugie dno. Mianowicie trzeba sprawdzić kto ją promował - a był to powiązany z Platformą Obywatelską Marek Chmaj (zasłynął stwierdzając, że PZPR nie był systemem totalitarnym).
Dociekliwi dziennikarze i internauci powinni przyjrzeć się nie tylko mieszkaniu, ale także doktoratowi wiceministra Arkadiusza Myrchy, obronionemu w kwietniu na Uniwersytecie SWPS. Dokumenty związane z postępowaniem są publicznie dostępne pod linkiem: https://t.co/LKJrUKJWfJ
— Adam Wodeham (@AWodeham) October 5, 2024
1/n pic.twitter.com/xhOOWbUEdo
Recenzentami byli zaś doktorzy Radosław Grabowski, Ryszard Balicki i Sławomir Patyra. Tak się pewnie przypadkiem złożyło, że Balicki jest członkiem PKW z rekomendacji Platformy Obywatelskiej, a Patyra po zmianie władzy w Polsce znalazł się we władzach PGE. Doktor Grabowski narzekał co prawda, że w pracy pod tytułem "Postępowanie ustawodawcze" "analiza korelacji treści z tytułem dysertacji budzi wątpliwości". Podkreślił, że tytuł "powinien określać pewien problem badawczy, który Doktorant w swej dysertacji analizuje". Ostatecznie jednak również uznał, że wszystko z pracą jest w porządku.
"Dobra zmieniłem zdanie. Zmusiłem się do przeczytania tego doktoratu i to nawet nie jest magisterka. To licencjat rozbudowany do 170 stron, bez głębszej refleksji i wkładu do nauki. To wstyd, że w Polsce powstają takie doktoraty. Moi szkoccy studenci piszą lepsze prace zaliczeniowe" - napisał użytkownik Twittera Piegziu, który prywatnie jest doktorem prawa w Szkocji.
Dobra, zmieniłem zdanie.
— Piegziu (@Piegziu) October 5, 2024
Zmusiłem się do przeczytania tego doktoratu i to nawet nie jest magisterka.
To licencjat rozbudowany do 170 stron, bez głębszej refleksji i wkładu do nauki.
To wstyd, że w 🇵🇱 powstają takie doktoraty.
Moi 🏴 studenci piszą lepsze prace zaliczeniowe. https://t.co/pWpALWyK2R pic.twitter.com/AvF9RMNqCJ
Doktorat Arkadiusza Myrchy nie wnosi nic, absolutnie nic do nauki jako takiej - jest to 150-stronicowy szczegółowy opis obowiązującego prawa RP i procedur w nim ujętych xD Wartość naukowa na poziomie szczegółowego artykułu na Wikipedii okraszonego licznymi cytatami z literatury źródłowej
– ocenił student historii.
"Gdybym ja taką z naukowego punktu widzenia pracę roczną (roczną!) przyniósł na studiach historycznych to by mnie wyśmiali i kazali pisać od nowa" - dodał.
Przejrzałem ten nieszczęsny doktorat Arkadiusza Myrchy i ja pieprzę: to jest hit.
— Profesor Pingwin (@ProfesorPingwin) October 5, 2024
Doktorat Arkadiusza Myrchy nie wnosi nic, absolutnie nic do nauki jako takiej - jest to 150-stronicowy szczegółowy opis obowiązującego prawa RP i procedur w nim ujętych xD Wartość naukowa na… https://t.co/nbXX9ijOfB pic.twitter.com/vxIxsYGfNq
Niektórzy zastanawiają się też, po co Myrcha w ogóle robił doktorat, celując w poprawę prestiżu. Jako przykład podobnego "osiągnięcia" zacytowano doktorat aktora Macieja Stuhra. "Napisał go o sobie! Składał się z czterech części" - napisała użytkowniczka Twittera, publikując fragment równie kuriozalnego dokumentu, co praca Myrchy.
Wiele osób, w tym naukowców, pisze że doktorat Myrchy to żenada znacznie poniżej poziomu licencjatu.
— Jacek Piekara (@JacekPiekara) October 6, 2024
Cóż, Myrcha koniecznie chciał mieć "dr" przed nazwiskiem i napisał pracę na miarę swojego intelektu.
Ale ktoś mu tę pracę dopuścił i zaliczył, prawda? I TO jest prawdziwy skandal.
Doktorat Myrchy troszku przypomina doktorat Macieja Stuhra🤣
— Scarlett O'Anya (@Pani_Scarlett) October 5, 2024
M. Stuhr napisał doktorat o... sobie!
Składał się on z 4. części:
1 Wspomnienia z dzieciństwa i młodości
2 Pomysły na pracę ze studentami
3 Sprawozdanie z 3. filmów, w których zagrał
4 Podsumowanie lekcji ze studentami pic.twitter.com/Slm35GIiEv