W pałacu prezydenckim doszło do spotkania dotyczącego polskiej dyplomacji. Marcin Przydacz przyjął wiceszefa resortu spraw zagranicznych Marcina Bosackiego. Z wcześniejszych zapowiedzi wynika, że dyskusja miała dotyczyć spraw personalnych i kwestii obsady placówek dyplomatycznych.
- Ustaliliśmy wiele kwestii i dobrze, że do niego doszło w dobie wyzwań dotyczących natury bezpieczeństwa - powiedział Przydacz. - Jak państwo wiecie, konstytucja dzieli kompetencje między prezydenta a rząd. Wyrok TK z 2009 r. zobowiązał prezydenta z rządem, jak i rząd do współpracy z prezydentem. Potrzebne jest współdziałanie i to współdziałanie, mam takie przekonanie, będzie naszym udziałem w najbliższych miesiącach.
Pan prezydent Nawrocki rozpoczął swoje urzędowanie w sierpniu, 6 tygodni temu. Zastał sytuację paraliżu polskiej służby zagranicznej, która jest wynikiem decyzji ze strony rządowej. W ponad 55 proc. placówek nie mamy ambasadora. Nie ma ambasadora w kluczowych placówkach. To wynik decyzji premiera Donalda Tuska i szefa MSZ Radosława Sikorskiego
– powiedział minister Przydacz.
Nic bez zgody prezydenta
Donald Tusk i Radosław Sikorski - to te osoby, zdaniem ministra Przydacza, ponoszą wyłączną odpowiedzialność za brak ambasadorów. Zarzucono też dobrą tradycję uzgadniania procedurę odwoływania i powoływania ambasadorów z prezydentem RP.
- Pan prezydent jest otwarty na dialog personalny. Oczekujemy, że będą przestrzegane zapisy konstytucyjne, zapisy ustawy i dobra tradycja - zapowiedział Przydacz. - Nie można się zgodzić na to, by procedowano kandydatury bez wstępnej zgody prezydenta Rzeczypospolitej - dodał.
"Nie może być zgody na to, że kandydatura będzie procedowana bez zgody prezydenta w polskim Sejmie. Zaapelowaliśmy do MSZ o powrót do dobrej tradycji. Najpierw uzgodnienie stanowiska, wniosek do państwa goszczącego, opinia komisji spraw zagranicznych i podpis" - wskazał minister.
Jak zaznaczył Przydacz, wszystkie kandydatury procedowane za poprzedniego prezydenta muszą zostać powtórzone, bo obecnie prezydentem RP jest Karol Nawrocki. Zauważył, że osoby biorące udział w procedurach bez zgody prezydenta RP nie uzyskają jego akceptacji.