Cały dzień 17 stycznia 2002 spędziłem na poznańskim komisariacie. Znalazłem się tam po tym, jak próbowałem rozpocząć manifestację przeciwko ludobójstwo Władimira Putina w Czeczenii. Natychmiast rzuciło się na mnie trzech policjantów i zawlokło mnie do radiowozu.
Będziesz siedział, aż wyjedzie Putin
Na komisariacie policjanci na moje pytanie, jak długo będę tu przetrzymywany, odpowiedzieli z rozbrajającą szczerością: aż Putin wyjedzie, a Kwaśniewski z Millerem skończą się z nim obściskiwać. Putin miał pojawić się na poznańskich targach, ale ja znalazłem się na komisariacie na drugim końcu miasta, na Ratajach. Powód? Wraz ze mną zatrzymano chyba koło 50 osób, więc za dużo, by trzymać ich na jednym komisariacie.
Tylko trzy osoby były na tyle uparte, by wystąpić przeciwko władzy na drogę sądową. Wśród nich ja. Sąd uznał moje zatrzymanie za niezgodne z prawem, co otworzyło drogę do ubiegania się od odszkodowanie.
Policja zacytowała żart mówiony przez telefon jako prawdę
I wtedy właśnie zdobyłem dowody na to, że jestem podsłuchiwany. Otóż przedstawiciel policyjnych władz zeznał w sądzie, że manifestantów trzeba było zatrzymać, bo policja zdobyła operacyjnie wiedzę, że do Poznania wybierają się dwie duże grupy manifestantów z Krakowa i Wrocławia, które zamierzają rzucać w Putina jajami z farbą. Problem tylko, że był to… żart z mojej rozmowy telefonicznej z kolegą z Wrocławia, dawnym członkiem Pomarańczowej Alternatywy.
Byłem na niego trochę zły, że nie przyjeżdża na protest. On w odpowiedzi stwierdził, że „dla tych co nas słuchają” ma newsa: z Krakowa i Wrocławia jadą duże grupy z jajami z farbą. No więc zyskałem jasny dowód, że mam podsłuch, bo rzekoma „wiedza” policji pochodzić mogła tylko z jednego źródła.
Żenująca postawa SLD była częścią postawy całej klasy politycznej, która podlizywała się zbrodniarzowi mającemu już na koncie zamordowanie około ćwierć miliona cywilów, w tym 40 tysięcy dzieci w Czeczenii. Pretekstem do zatrzymania manifestantów był fakt, że prezydent Poznania Ryszard Grobelny z Platformy Obywatelskiej zakazał nam manifestacji przeciwko Putinowi, no bo jak można protestować przeciwko tak wybitnej postaci! Za bezprawne zatrzymanie przez rząd postkomunistów dostałem od sądu „hojne” odszkodowanie – aż 200 złotych!
Tak to wyglądała demokracja za czasów SLD, ugrupowania Millera i Czarzastego, którzy dziś twierdzą, że byli ofiarami inwigilacji Ziobry (Czarzasty przez pomyłkę, bo antyterroryści szukali mordercy dwóch osób z Wołomina). I tak wyglądała dalekowzroczność klasy politycznej III RP wiążącej z podpułkownikiem KGB ogromne nadzieje.
Lewica była ze mną przeciwko Putinowi, płaszczyli się przed nim postkomuniści
I na koniec: żeby nie było, że to jakieś pisowskie ataki. Komitet Wolny Kaukaz był organizacją działającą ponad politycznymi podziałami. Wraz ze mną na komisariat trafiło wielu lewicowych aktywistów i anarchistów ze skłotu Rozbrat, w tym Maciej Roszak, Marcin Halicki czy Renard Sarnowski. Maciej potem przez jakiś czas działał w partii Razem.
No więc demokratyczna i pracownicza lewica była ze mną. To postkomuniści, jak Kwaśniewski, Miller i Czarzasty płaszczyli się przed Putinem, a nasłana przez ich ugrupowanie policja inwigilowała obrońców praw człowieka, którzy protestowali przeciwko jego zbrodniom.