- To ogromna bezczelność wobec postaci pani Walentynowicz, jej żyjącej rodziny i wszystkich, którzy stali po tej samej stronie, co ona - stwierdził na antenie Telewizji Republika Tomasz Rakowski, odnosząc się do wykorzystania przez organizatorów lewackiej imprezy w Gdańsku wizerunku opozycjonistki w PRL. Chodzi o "Święto wolności i praw obywatelskich", na którym wystąpi m.in. były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Rakowski podkreślił, że śp. Anna Walentynowicz, zawsze walczyła po innej stronie barykady niż ci, którzy będą brać udział w wydarzeniu.
W ramach obchodów rocznicy częściowo wolnych wyborów, które odbyły się 4 czerwca 1989 roku w Gdańsku po raz piąty odbywa się „Święto Wolności i Praw Obywatelskich”. Lista gości zdominowana jest przez reprezentujących głównie liberalno-lewicowe media dziennikarzy i komentatorów, a także byłych i aktywnych polityków - w tym Aleksandra Kwaśniewskiego. Wśród tematów, które zostaną omówione na imprezie, znajdziemy m.in. „Jak uchronić demokrację przed demokratycznie wybranymi politykami”, „Państwo wolne od kościoła. Kościół wolny od państwa”. Organizatorzy przewidzieli też warsztaty prowadzone przez Fundację Akcja Menstruacja, w tym: „EKO-menstruacja? Nieznana różnorodność wielorazowych środków menstruacyjnych”.
Mimo kontrowersji wokół tematyki i zaproszonych gości, organizatorzy do promocji wydarzenia użyli zdjęcia Anny Walentynowicz. Informował o tym dziś portal Niezalezna.pl.
Działania organizatorów krytycznie skomentował na antenie Telewizji Republika pełnomocnik Prawa i Sprawiedliwości w okręgu gdańskim Tomasz Rakowski. - Podstawowa kwestia jest taka, że śp. Anna Walentynowicz - mówiąc najdobitniej - stała po zupełnie przeciwnej stronie barykady niż ci ludzie, którzy dzisiaj w tych obchodach biorą udział - podkreślił.
"Mimo tak szumnej nazwy, tak naprawdę jest to fetowanie 4 czerwca roku 89., czyli tych - do niedawna jeszcze przez tamtą stronę nazywanych - wolnymi wyborami, już dzisiaj przynajmniej o tym mówią, że to były częściowo wolne wybory, ale jest paradoks. Jeżeli spojrzymy na listę gości, czy panelistów, którzy tam występują, to znajdziemy tam chociażby pana Aleksandra Kwaśniewskiego (...) człowieka, który był przecież po drugiej stronie, który był bardzo zaangażowanym działaczem komunistycznym i który właściwie powinien uznawać 4 czerwca za dzień największej porażki, jeżeli przyjmiemy taką logikę tego, że 4 czerwca to są te przemiany demokratyczne i zwycięstwo obozu wolnościowego nad komunistami"
"Pani Anna Walentynowicz stała po absolutnie przeciwnej stronie tego sporu i na pewno nie zgodziłaby się na to, żeby razem z tymi ludźmi świętować"
Zdaniem Rakowskiego, wykorzystanie wizerunku opozycjonistki w PRL to wyraz słabości. - Może doszli do wniosku, że takiego symbolu, jakim jest Anna Walentynowicz, nie udało się zamazać. Wiemy, że od wielu lat trwały próby, żeby zastąpić postać Anny Walentynowicz nową, nazwijmy to, jakoś pseudo-ikoną, to miała być pani Henryka Krzywonos. Ten zabieg, jak widać się nie powiódł, więc no próbują sobie przypisać tą wielką osobę do tego święta, w jakimś sensie, tak symbolicznie ma jakby swoim wizerunkiem, swoim nazwiskiem jakoś to firmować - ocenił.
"To ogromna bezczelność wobec i postaci pani Walentynowicz, jej żyjącej rodziny i wszystkich, którzy stali po tej samej stronie co śp. Walentynowicz. Myślę, że organizatorzy doskonale wiedzieli, co robią"