Posłowie Prawa i Sprawiedliwości złożyli wczoraj wniosek o przebadanie alkomatem posła Artura Łąckiego (Platforma Obywatelska), który awanturował się na posiedzeniu Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych. Jarosław Urbaniak ( również PO), przewodniczący komisji, zarządził nawet pięć minut przerwy technicznej i poprosił o wyłączenie kamer.
Po przerwie Łąckiego nie było już słychać. Jak się okazało... opuścił salę.
Dziś Łącki odnalazł się... na sejmowej sali plenarnej. I odwrócił kota ogonem, atakując przy tym posłów PiS.
Stała się rzecz skandaliczna niestety. Grupa posłów z PiS, a głównie posłanek, chciała się przebadać alkomatem, bo nie była pewna swojej kondycji motorycznej i psychicznej (...) Ja jako osoba z gruntu dobra chciałem im w tym pomóc i poprosiłem strażnika, żeby przyniósł alkomat. Okazało się, że Sejm dysponuje jednym urządzeniem, która wczoraj było w kalibracji. Składam wniosek formalny, aby Kancelaria Sejmu nabyła drogą kupna alkomat do swoich zasobów, żeby posłowie z PiS, a szczególnie posłanki, w każdej chwili mogły przebadać się alkomatem przed podejściem do pracy w Sejmie.
– wypalił Łącki.
Później głos zabrał marszałek Sejmu Szymon Hołownia. "Zrobiliśmy analizy prawne. Zaproponuję projekt ustawy, bo potrzebna jest zmiana ustawy, żeby posłów badać alkomatem" - stwierdził.
Sala plenarna i komisje to miejsce, w którym podejmujemy decyzje o czyimś życiu. Sama świadomość, że taka sankcja jest, moim zdaniem pomoże.
– stwierdził lider Polski 2050.