Mimo że od debaty w Końskich minęły cztery dni, politycy KO są nadal podzieleni co do tego, kto organizował to wydarzenie. Lokalne struktury z województwa świętokrzyskiego twierdzą, że zajmowała się tym TVP. To by było logiczne, bo co prawda to Rafał Trzaskowski wezwał do debaty, ale spotkanie organizacyjne sztabów z trzema telewizjami odbywało się już w budynku przy ulicy Woronicza 17 w Warszawie.
TVP i KO łamią zasady demokracji
Samą realizacją również zajmowała się telewizja publiczna. Na miejscu byli jej pracownicy. To ona też udostępniała sygnał. To jednak byłoby złamanie rozporządzeń Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z 2011 r. o tym, jak powinna wyglądać debata.
Dlatego też, z ostrożności procesowej, podczas wieczoru wyborczego Joanna Dunikowska-Paź, prowadząca debatę z ramienia TVP Info, poinformowała, że to nie TVP jest organizatorem.
Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę
– My organizowaliśmy debatę w Końskich – powiedział wczoraj w Tok FM Sławomir Nitras. To jednak bynajmniej nie zamknęło tematu. Powstaje bowiem problem. Skoro debata była wydarzeniem sztabu, to w takim razie dlaczego nie była oznaczona jako materiał wyborczy i jak są rozliczane praca TVP oraz koszty antenowe?
Zdaniem polityków Prawa i Sprawiedliwości może chodzić o koszty rzędu kilku milionów złotych. Wczoraj posłowie Michał Moskal, Andrzej Śliwka i Sebastian Łukaszewicz pojawili się w siedzibie TVP. Chcieli zapoznać się z treścią umów i faktur, które TVP wystawiła sztabowi wyborczemu.
– Sygnał produkowany był przez Telewizję Polską na zlecenie sztabu wyborczego Rafała Trzaskowskiego. Mamy serię pytań do zarządców TVP w likwidacji: Dlaczego 11 kwietnia o godz. 18.45 doszło do aktualizacji cennika? Co się wcześniej znajdowało w tym cenniku? Czy w umowie między sztabem a TVP, o ile takowa istnieje, były zawarte takie kwestie jak przesunięcie czasu antenowego? Czas antenowy ma swoje ceny, a sama produkcja takiej debaty to koszt 2–3 mln zł. Mamy do czynienia z niewiarygodnym skandalem
– wymieniał wczoraj Sebastian Łukaszewicz..
Jak się okazało, w siedzibie TVP nie ujawniono posłom żadnych dokumentów. Jeden z dyrektorów, wysłany na rozmowy z posłami, poinformował, że ściągnięcie faktur i rachunków będzie trwało co najmniej kilka dni.
Kto zapłaci, kto wystawi fakturę?
Sprawa jest dla obozu władzy, który stoi za kampanią Rafała Trzaskowskiego, kłopotliwa. Wczoraj zapadła decyzja, żeby komunikować mediom, iż to TVP wystawiła fakturę sztabowi.
To jednak nie zamyka sprawy. Jeżeli wysokość faktury będzie niska, zarzuty z pewnością czekają władze TVP z Tomaszem Sygutem na czele. Jeżeli w swoim interesie wystawi on fakturę faktyczną, to z kolei skala naruszenia ściągnie interwencję Państwowej Komisji Wyborczej.
– Nie mają dobrego ruchu. Ktoś będzie musiał ponieść odpowiedzialność za tę sytuację – mówi „Codziennej” Michał Moskal z PiS.
W skrajnym wariancie komitetowi Rafała Trzaskowskiego grozi nierozliczenie kampanii wyborczej.
Przypomnijmy, że w przypadku PiS zakwestionowano wydatki na kampanię w wysokości 3,6 mln zł i stało się to podstawą do straty niemal całego finansowania przez największą partię opozycyjną. Dlatego też rośnie nerwowość sztabu Rafała Trzaskowskiego.
Ruch KRRiT i kandydatów
Do działania przystąpiła Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Jej przewodniczący Maciej Świrski postanowił zwrócić się do przewodniczącego PKW z wnioskiem o zbadanie stanu faktycznego i jednoznaczną ocenę, czy „debata” została zorganizowana z naruszeniem przepisów prawa. Poprosił też o „podjęcie stosownych działań w celu zagwarantowania przestrzegania prawa wyborczego w toczącej się kampanii wyborczej”.
Państwowa Komisja Wyborcza musi ocenić teraz, czy była to debata, czyli zastosowanie ma wspomniane już rozporządzenie KRRiT z 2011 r., czy agitacja wyborcza.
„Kodeks wyborczy nie przewiduje innych form zaangażowania nadawców w kampanię wyborczą. Konsekwencją powyższego [uznania za agitację – przyp. red.] byłoby naruszenie przez komitet wyborczy rozpowszechniający tę audycję art. 109 Kodeksu wyborczego wskazującego, iż »materiały wyborcze powinny zawierać wyraźne oznaczenie komitetu wyborczego, od którego pochodzą«. Równocześnie to komitet powinien ponieść koszty związane z emitowanym wydarzeniem na zasadach określonych w szczególności w art. 119 Kodeksu wyborczego”
– czytamy w piśmie KRRiT do PKW.
Zapytaliśmy wczoraj PKW, czy podejmie działania wyjaśniające w tej sprawie. Wczoraj jednak nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
– W odpowiedzi na pismo przewodniczącego KRRiT przewodniczący PKW powinien zadać pytania sztabowi Rafała Trzaskowskiego. Ten musi się z tego wytłumaczyć, i to najlepiej jeszcze w trakcie trwającej kampanii wyborczej. Będzie to bowiem ważne dla rozliczeń po kampanii. Jeżeli to wszystko było nieprawidłowe, to powinny zapaść surowe kary dla organizatorów tego wydarzenia i dla partii politycznej. Już w trakcie kampanii powinna być reakcja związana z niewłaściwym prowadzeniem kampanii wyborczej
– uważa Jarosław Sellin, w latach 1999–2005 członek KRRiT, dziś polityk PiS.
Jego zdaniem obecność dziennikarzy TVP na partyjnym evencie było złamaniem zasad wyborczych.
– Te są szczegółowo opisane w Ustawie o radiofonii i telewizji oraz w rozporządzenia KRRiT. Te akty prawne stanowią, jakie są zobowiązania TVP wobec wszystkich komitetów wyborczych
– wyjaśnia w wypowiedzi dla „Codziennej” Sellin.
Zawiadomienie do prokuratury w sprawie debaty w Końskich zapowiedzieli już politycy Konfederacji, lider Partii Razem Adrian Zandberg i politycy Prawa i Sprawiedliwości.
Z kolei Krzysztof Stanowski, jeden z zarejestrowanych kandydatów na prezydenta RP, wystąpił do TVP o to, aby udostępniła mu trzy godziny czasu antenowego na jego wydarzenie wyborcze i udostępniła dziennikarkę do prowadzenia eventu.
Czytaj więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie"!
Polecamy wtorkowe wydanie #GPC⤵️ Nawrocki miażdży Trzaskowskiego 5:0! W artykule @TelukTomasz przeczytasz o kulisach debat przedwyborczych…
— GP Codziennie (@GPCodziennie) April 14, 2025
Więcej od 00:00 na » https://t.co/1HYRtWiDJA
PRENUMERUJ 💻📲https://t.co/5oUNtNfQBb pic.twitter.com/blgF2y3TCH