Debata Trzaskowskiego w Końskich
W piątek na rynku w Końskich odbyła się publiczna debata zorganizowana przez Telewizję Republikę, wspólnie z TV Trwam i wPolsce24, w której udział wzięło pięcioro kandydatów ubiegających się o urząd prezydenta. Następnie uczestnicy tego wydarzenia przenieśli się do hali, gdzie odbywała się debata zorganizowana przez sztab Rafała Trzaskowskiego, we współpracy z trzema ogólnopolskimi stacjami: TVP w likwidacji, TVN i Polsatem.
Co ciekawe, żadna z tych trzech stacji oficjalnie nie potwierdziła swojego zaangażowania w organizację spotkania z Trzaskowskim, które przez niektórych komentatorów określane jest jako "debato-wiec" wiceszefa Platformy Obywatelskiej.
Kontrola w siedzibie TVP w likwidacji
Politycy PiS: Andrzej Śliwka, Michał Moskal oraz Sebastian Łukaszewicz przeprowadzili dziś w siedzibie TVP likwidacji kontrolę poselską dotyczącą produkcji i emisji debaty w Końskich.
"Jesteśmy tu z interwencją poselską w nieformalnym sztabie Rafała Trzaskowskiego, czyli TVP. W piątek doszło do skandalicznej rzeczy, tzn. Rafał Trzaskowski doszedł do wniosku, że zorganizuje debatę, która była realizowana przez Telewizję Polską w likwidacji. Nie było takiej sytuacji, żeby sztab realizował takie wydarzenie - nie podpisał, że zostało sfinansowane ze środków komitetu i sztab nie rozliczył się z tych kosztów. Uzyskaliśmy umowę pomiędzy zarządem OSiR w Końskich a Domem Mediowym AM Studio, który realizował wiele imprez PO"
– powiedział poseł Śliwka.
Przypomniał, że "ta sama spółka realizuje kampanię Rafała Trzaskowskiego, a smaczkiem jest to, co dzisiaj opublikowała Rzeczpospolita, że ta spółka będzie zajmowała się tym piknikiem na 1000-lecie Królestwa Polskiego". Zapowiedział złożenie w tej sprawie zawiadomienia do prokuratury.
Jak przebiegły rozmowy?
Polityk mówił też o tym, jak przebiegły rozmowy w siedzibie TVP w likwidacji.
"Rozmawialiśmy z zastępcą dyrektora ds. korporacyjnych i dwiema przedstawicielkami departamentu prawnego. Widziałem również zdegustowanie ze strony pracowników TVP, którzy od lat pracują w tym budynku, że doszło do sytuacji, która nie powinna mieć miejsca. Oni bronią swoich przełożonych, nie chcą udostępniać tych dokumentów, bo to utopiłoby obecną ekipę rządzącą"
– poinformował.
Dodał, iż "pan Gorgosz z panem Sajurem i innymi platformersami mogą udawać, że jest inna rzeczywistość, ale oni są zobowiązani przekazać nam te dokumenty".
"Jeżeli tego nie zrobią, złamią prawo"
– podkreślił.
Z kolei Sebastian Łukaszewicz przypomniał, że "dzisiaj rano Sławomir Nitras stwierdził, że nie powinno być oznaczenia, że debata była materiałem sztabu, bo debaty nie są materiałem wyborczym".
"Sygnał produkowany był przez Telewizję Polską, na zlecenie sztabu wyborczego Rafała Trzaskowskiego. Mamy szereg pytań do zarządców TVP w likwidacji, dlaczego 11 kwietnia o 18:45 doszło do aktualizacji cennika? Co się wcześniej znajdowało w tym cenniku? Czy w umowie między sztabem a TVP, o ile takowa istnieje, były zawarte takie kwestie jak przesunięcie czasu antenowego? Czas antenowy ma swoje ceny, a sama produkcja takiej debaty to koszt 2-3 mln zł. Mamy do czynienia z niewiarygodnym skandalem"
– oznajmił.
Michał Moskal oświadczył, że "Telewizja Polska w likwidacji stała się nieformalnym sztabem Rafała Trzaskowskiego, to jawne złamanie prawa".
"Ktoś za to wszystko będzie musiał ponieść odpowiedzialność. Jeśli Telewizja nie wystawiła faktur sztabowi Rafała Trzaskowskiego, czy działała na szkodę spółki? Polska nie może sobie pozwolić na to, żeby tak jawne łamanie prawa i finansowanie kampanii w sposób zagrażający demokracji mogło być kontynuowane. Jesteśmy tu, żeby pokazać dowody, które będą przyczynkiem do rozliczenia tych, którzy łamią prawo i kodeks wyborczy. Odpowiedzialni za to będą musieli ponieść konsekwencje"
– powiedział.
Odnosząc się do przebiegu kontroli wskazał, iż "okazało się, że telewizja publiczna nie jest w stanie znaleźć w swoich archiwach żadnych dokumentów w żadnej sprawie".
"Nie jest w stanie dojść, jakie umowy podpisywała, jaki cennik obowiązywał przed godziną 18:45 w piątek. W żadnej sprawie telewizja publiczna nie jest w stanie nam udzielić odpowiedzi"
– powiedział.