Dziś o 10.00 rozpoczęło się posiedzenie Sejmu RP.
Krótko po rozpoczęciu głos zabrał prezes PiS, Jarosław Kaczyński, który z sejmowej mównicy zaapelował o zwołanie Konwentu Seniorów oraz zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu, by "przedyskutować problem istotny - co oznacza humanitaryzm w demokracji walczącej".
- Jaki jest stosunek tego humanitaryzmu do sadyzmu. Mamy z jednej strony "numanitarną decyzję" o zwolnieniu mordercy, Ryszarda Cyby, który jednego człowieka zabił, a drugiego usiłował i niewiele brakowało, by to uczynił. Z drugiej strony mamy znęcanie się nad kobietami, dwiema paniami z Ministerstwa Sprawiedliwości, w sposób ohydnym, urbanowski. Mamy w tej chwili znęcanie się nad panią Wójcik, i co gorsza, nad jej ciężko chorym synem - mówił Jarosław Kaczyński.
Dodał, że "mamy do czynienia z doprowadzeniem do śmierci śp. Barbary Skrzypek poprzez haniebne przesłuchanie".
- Mamy tu na sali głównego sadystę, niejakiego Giertycha. To jego człowiek, jego adwokat, najbardziej znęcał się podczas tego przesłuchania. To sprawa bardzo ważna, w najwyższym stopniu ważna. Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy demokracja walcząca to odrzucenie wszystkich reguł cywilizacji europejskiej, czy coś jeszcze pozostało. Ja jestem zwolennikiem przeświadczenia, że wszystko już odrzucono
- podkreślił prezes PiS.
Gorąco w Sejmie
We wniosku przeciwnym Zbigniew Konwiński z KO zaatakował Kaczyńskiemu, że "ma czelność mówić o praworządność", wskazując m.in. na ułaskawienie przez prezydenta RP "jego kolegów".
- Całe wasze rządy to zaprzeczenie zasad praworządności. Pan chciałby ręcznie sterować, co mają sędziowie robić i mówić, jaki wyrok jest dla pana dobry, jaki zły. Panu się czasy pomyliły, to nie PRL - grzmiał Konwiński.
W stronę mównicy skierował się Jarosław Kaczyński, a tam pojawił się Roman Giertych.
- Zostałem nazwany sadystą przez pana Kaczyńskiego sadystą - mówił Giertych.
- Tak - odparł mu stojący obok prezes PiS.
- Jarku siadaj, spokojnie, uspokój się - powiedział Giertych.
- Nie jestem z tobą po imieniu, łobuzie - odparł Jarosław Kaczyński. - Złaź, morderco - zakrzyknęła posłanka Iwona Arent. Politycy PiS zbliżyli się do mównicy.
W sejmie zaczęto skandować: "morderca, morderca".
Wicemarszałek Sejmu, prowadzący obrady Piotr Zgorzelski, ogłosił 10-minutową przerwę.