GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

Hołownia chce ustawy „incydentalnej”. I Prezes SN odpowiada: Ten projekt składa się z samych wpadek

- Nazywam ten projekt ustawą "wpadkową", bo chociaż jest krótka, to składa się z samych "wpadek". Przede wszystkim projektowana ustawa znosi termin, w jakim ma być podjęta uchwała dotycząca ważności wyborów. [...] Jeśli nie ma takiego sztywnego terminu, to pytanie, komu służy to, żeby Sąd Najwyższy sobie siedział i procedował, ile tam chce - powiedziała Małgorzata Manowska, I Prezes Sądu Najwyższego, pytana o "ustawę incydentalną" forsowaną przez Szymona Hołownię.

Małgorzata Manowska - Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego
Małgorzata Manowska - Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego
See page for author, CC BY-SA 4.0 - Wikipedia Commons

Hołownia proponuje "ustawę incydentalną". I Prezes SN: To ustawa wpadkowa 

Kilka dni temu w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie poselskiego projektu tzw. ustawy incydentalnej autorstwa Polski2050-TD o rozpoznawaniu przez Sąd Najwyższy spraw dotyczących wyborów prezydenckich. Projekt zakłada, że w sprawach dotyczących rozpoznawania protestów wyborczych i stwierdzania ważności wyborów miałyby orzekać trzy połączone izby Sądu Najwyższego: Karna, Cywilna i Pracy, a nie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN - jak stanowi ustawa o SN.

O opinię na temat projektu autorstwa Polski 2050 została zapytana Małgorzata Manowska, I Prezes Sądu Najwyższego. Wskazała, iż jej zdaniem "jego jedyną zaletą jest, że wzbudza opór ponad politycznymi podziałami i dzięki temu możemy mieć nadzieję, że nie wejdzie w życie".

"Jak na razie ten projekt nie trafił do zaopiniowania do SN, choć był gotowy jeszcze w grudniu i dotyczy funkcjonowania SN. Nazywam go ustawą "wpadkową", bo chociaż jest krótka, to składa się z samych "wpadek". Przede wszystkim projektowana ustawa znosi termin, w jakim ma być podjęta uchwała dotycząca ważności wyborów"

– dodała.

"Pytanie, komu służy to, by SN siedział i procedował ile tam chce" 

Przypomniała, że obecnie "to jest termin 30-dniowy od momentu, kiedy upłynie termin na składanie protestów wyborczych, a łącznie z czasem na wpływ protestów to około półtora miesiąca".

"Natomiast jeżeli nie ma takiego sztywnego terminu, to pytanie, komu służy to, żeby Sąd Najwyższy sobie siedział i procedował, ile tam chce. Ale co gorsza, ta ustawa incydentalna zakłada, że skład trzech izb Sądu Najwyższego ma orzekać w sprawie protestów wyborczych"

– podkreśliła.

Wskazała też, że "jeżeli tak obszerny skład Sądu Najwyższego, w jakikolwiek sposób zorganizowany, będzie orzekał w sprawie każdego protestu wyborczego, rozpoznanie protestów potrwa całe lata".

"Wolałabym, żeby rząd zajmował się tym, co jest dla obywateli ważne"

Małgorzata Manowska skomentowała też rządową uchwałę stwierdzającą, iż Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego "nie jest niezawisłym i bezstronnym sądem umocowanym ustawą". Podkreśliła, iż w jej opinii uchwała ta "w świetle konstytucji nie ma żadnej doniosłości prawnej". Wyjaśniła, że "uchwała Rady Ministrów może regulować funkcjonowanie urzędników rządowych, ale nie - sądów, została podjęta z rażącym naruszeniem prawa".

 Wolałabym, żeby rząd zajmował się tym, co jest dla obywateli ważne, a nie organizacją wymiaru sprawiedliwości, bo zasada trójpodziału władz mu na to nie pozwala. A w ogóle to niech mi ktoś wskaże normy prawa międzynarodowego, które przyznawałyby ETPCz lub TSUE prawo wydawania orzeczeń ingerujących w ustrój wymiaru sprawiedliwości w Polsce lub w innym państwie członkowskim"

– powiedziała.

 



Źródło: money.pl, niezalezna.pl

#Sąd Najwyższy #wybory 2025 #ustawa incydentalna #małgorzata manowska

mm