- Nazywam ten projekt ustawą "wpadkową", bo chociaż jest krótka, to składa się z samych "wpadek". Przede wszystkim projektowana ustawa znosi termin, w jakim ma być podjęta uchwała dotycząca ważności wyborów. [...] Jeśli nie ma takiego sztywnego terminu, to pytanie, komu służy to, żeby Sąd Najwyższy sobie siedział i procedował, ile tam chce - powiedziała Małgorzata Manowska, I Prezes Sądu Najwyższego, pytana o "ustawę incydentalną" forsowaną przez Szymona Hołownię.
Kilka dni temu w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie poselskiego projektu tzw. ustawy incydentalnej autorstwa Polski2050-TD o rozpoznawaniu przez Sąd Najwyższy spraw dotyczących wyborów prezydenckich. Projekt zakłada, że w sprawach dotyczących rozpoznawania protestów wyborczych i stwierdzania ważności wyborów miałyby orzekać trzy połączone izby Sądu Najwyższego: Karna, Cywilna i Pracy, a nie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN - jak stanowi ustawa o SN.
O opinię na temat projektu autorstwa Polski 2050 została zapytana Małgorzata Manowska, I Prezes Sądu Najwyższego. Wskazała, iż jej zdaniem "jego jedyną zaletą jest, że wzbudza opór ponad politycznymi podziałami i dzięki temu możemy mieć nadzieję, że nie wejdzie w życie".
"Jak na razie ten projekt nie trafił do zaopiniowania do SN, choć był gotowy jeszcze w grudniu i dotyczy funkcjonowania SN. Nazywam go ustawą "wpadkową", bo chociaż jest krótka, to składa się z samych "wpadek". Przede wszystkim projektowana ustawa znosi termin, w jakim ma być podjęta uchwała dotycząca ważności wyborów"
Przypomniała, że obecnie "to jest termin 30-dniowy od momentu, kiedy upłynie termin na składanie protestów wyborczych, a łącznie z czasem na wpływ protestów to około półtora miesiąca".
"Natomiast jeżeli nie ma takiego sztywnego terminu, to pytanie, komu służy to, żeby Sąd Najwyższy sobie siedział i procedował, ile tam chce. Ale co gorsza, ta ustawa incydentalna zakłada, że skład trzech izb Sądu Najwyższego ma orzekać w sprawie protestów wyborczych"
Wskazała też, że "jeżeli tak obszerny skład Sądu Najwyższego, w jakikolwiek sposób zorganizowany, będzie orzekał w sprawie każdego protestu wyborczego, rozpoznanie protestów potrwa całe lata".
Małgorzata Manowska skomentowała też rządową uchwałę stwierdzającą, iż Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego "nie jest niezawisłym i bezstronnym sądem umocowanym ustawą". Podkreśliła, iż w jej opinii uchwała ta "w świetle konstytucji nie ma żadnej doniosłości prawnej". Wyjaśniła, że "uchwała Rady Ministrów może regulować funkcjonowanie urzędników rządowych, ale nie - sądów, została podjęta z rażącym naruszeniem prawa".
Wolałabym, żeby rząd zajmował się tym, co jest dla obywateli ważne, a nie organizacją wymiaru sprawiedliwości, bo zasada trójpodziału władz mu na to nie pozwala. A w ogóle to niech mi ktoś wskaże normy prawa międzynarodowego, które przyznawałyby ETPCz lub TSUE prawo wydawania orzeczeń ingerujących w ustrój wymiaru sprawiedliwości w Polsce lub w innym państwie członkowskim"