„Im już ze strachu rozum odbiera” - napisał na X mec. Roman Giertych, adresując to redakcji „Gazety Polskiej”, a może szerzej - Strefy Wolnego Słowa. Przy okazji pokazał okładkę 13. numeru tygodnika ze sobą w roli głównej. To ilustracja artykułu red. Piotra Lisiewicza pt. „Roman Tuska”.
Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę
Na wpis zareagował red. Michał Rachoń.
„Dużo ciekawsze od okładki są cytaty z Romana Giertycha w samej treści artykułu. Tam znajdują się fragmenty książki „Kontrrewolucja Młodych”, którą dzisiejszy Poseł napisał w 1994 r.” – punktuje Rachoń, publikując fragmenty artykułu.
📌#RomanTuska podaje dalej jedną z lepszych okładek @GPtygodnik.
— michal.rachon (@michalrachon) April 8, 2025
📌Jednak dużo ciekawsze od okładki są cytaty z @GiertychRoman w samej treści artykułu. Tam znajdują się fragmenty książki „Kontrrewolucja Młodych”, którą dzisiejszy Poseł napisał w 1994 r.
📕W książce Roman… https://t.co/SJyp0Pc16q pic.twitter.com/AIfM9KPM3z
Książka „Kontrrewolucja młodych” i „ścisły sojusz z Rosją”
Cały tekst red. Piotra Lisiewicza poniżej:
Roman Giertych to jedyny liczący się polski polityk, który głosił koncepcję „ścisłego sojuszu z Rosją”. Nie ukrywał swojego entuzjazmu dla putinowskiego patriarchy Cyryla i chciał, by z nim sprzymierzył się polski Kościół. Dziwne interesy w Rosji robiła firma Polnord. Dziś Giertych chce budowy Imperium Europejskiego, w teorii antyrosyjskiego. W praktyce oznaczałoby to wyparcie Stanów Zjednoczonych z kontynentu i uczynienie z Polski łatwej ofiary rosyjskiej agresji.
W wywiadzie dla „Gazety Polskiej” Leszek Kraskowski, dziennikarz śledczy zajmujący się aferą Polnordu, zapytany został przez Grzegorza Wszołka, jak to się stało, że Giertych, po latach funkcjonowania w polityce z łatką „faszysty” czy ostrych atakach na niego jako ministra edukacji, nagle odrodził się jako adwokat rodziny Donalda Tuska, Radosława Sikorskiego i dziesiątków innych wpływowych postaci w III RP? Jaki mógł być powód, że sądy i środowiska prawnicze przychylnie zaczęły patrzeć na adwokata, który jeszcze niedawno opisywany był przez media jako patron młodzieży wykonującej nazistowskie gesty? „Wszyscy zainteresowani postacią Giertycha stawiają to pytanie i do tej pory nikt nie znalazł na to żadnej sensownej odpowiedzi” – odpowiedział Kraskowski. Spróbujmy więc my jej poszukać.
„Parchy”, „wstrętni pederaści”, czyli język Giertycha, który ani trochę mu nie zaszkodził
„Zostaniecie dranie, rozliczeni co do grosza. Nie będzie to akt zemsty, ale sprawiedliwości” – napisał Roman Giertych. Pomyślałby ktoś, że to kolejny atak Giertycha na PiS. No to teraz ciąg dalszy zdania: „Nasza Ojczyzna dźwiga na swoim grzbiecie takie parchy, jak wy. Przyjdzie jednak chwila, gdy Naród zrozumie, kto na nim żeruje”. Tak, tym samym językiem co dziś o PiS, pisał niegdyś Roman Giertych o Żydach.
„Jestem tu po to, by przeciwstawić się wstrętnym pederastom” – mówił Giertych jeszcze w 2007 roku podczas Marszu dla Życia i Rodziny. „To była prywatna wypowiedź. Publicznie bym tego nie powiedział” – tłumaczył potem.
Wcześniej, w książce „Kontrrewolucja młodych”, Giertych głosił poglądy, w myśl których Donald Tusk bezspornie powinien znaleźć się w więzieniu: „Jeżeli ktoś jest politykiem polskim, a działa na korzyść np. Niemiec, powinien być ujęty i sądzony za zdradę. Ma on święte prawo wyjechać do Niemiec i tam działać w interesie Niemiec, ale w Polsce polityk polski MUSI działać na rzecz interesów Polski”.
„Ścisły sojusz z Rosją”
Książka „Kontrrewolucja młodych” ukazała się w 1994 roku. Roman Giertych przedstawił w niej swoją koncepcję „ścisłego sojuszu z Rosją”. Jak pisał, wśród naszych sąsiadów są trzy państwa, które są nam w stanie zagrozić militarnie: Rosja, Niemcy i Ukraina. „Spośród tej trójki tylko Rosja nie ma do nas pretensji terytorialnych. Już sam ten fakt wskazuje na to, że o rzeczywistym i trwałym sojuszu, który gwarantowałby naszą integralność terytorialną, możemy rozmawiać tylko z Rosją. Wzajemne wsparcie polityczne pomiędzy Rosją a Polską przyniosłoby obydwu krajom wiele dobrego”.
Jakie zyski miałaby mieć Polska? „Polska uzyskałaby w ten sposób bezpieczeństwo militarne, łatwy dostęp do wszystkich surowców, olbrzymi rynek zbytu, możliwości ekspansji ekonomicznej w oparciu o Rosję na kraje azjatyckie” – wyjaśniał przyszły poseł KO. Natomiast Rosja „uzyskałaby tak bardzo jej potrzebnego sojusznika w Europie”. Tym bardziej potrzebnego, że zagrażają jej Chiny i muzułmanie. Słabego punktu tego wywodu, a mianowicie faktu, że Rosja ma w planach podbój właśnie Polski, Giertych wówczas zdawał się nie dostrzegać.
Twierdził natomiast, że sojusz z Rosją pomógłby nam w oddziaływaniu na Europę Środkową: „Żebyśmy mieli szansę zbudować Europę Środkową, musimy mieć poparcie Rosji. Tak samo jak Europy Zachodniej nie zbudowano by bez poparcia USA, tak samo Europy Środkowej nie zbuduje się bez poparcia Rosji”. Zaś ta Europa ma „stać się kręgosłupem walki, wokół którego skupią się wszystkie państwa wykorzystywane gospodarczo przez finansjerę zachodnią”.
Jaruzelski na straży sojuszu z Moskwą
Gdy ktoś z publicystów przypomina Giertychowi książkę „Kontrrewolucja młodych”, ten bagatelizuje sprawę, odpowiadając, że pisząc ją, był bardzo młody. Nie jest jednak w tym konsekwentny, bo kiedy indziej z aprobatą przytacza głoszone tam przez siebie poglądy. Że nie były to hasełka wypowiadane przez młodego człowieka, który plecie, co mu ślina na język przyniesie, a był to poważnie traktowany polityczny plan, dowodzi fakt, że to samo mówił jego ojciec Maciej Giertych, i to w bardzo poważnym gronie. W stenogramie z posiedzenia Rady Konsultacyjnej przy przewodniczącym Rady Państwa z 17 lipca 1989 roku czytamy, że zwrócił się on do Wojciecha Jaruzelskiego, człowieka Moskwy w Polsce: „Związek Radziecki nas militarnie ochrania, jest też wypróbowanym partnerem gospodarczym. Potrzebny nam u steru ktoś, kto zapewni trwałość sojuszu ze wschodnim sąsiadem. (...) Tylko Pan, Panie Przewodniczący, może nam to zagwarantować”.
Roman Giertych przez kolejne 20 lat nie krył się specjalnie ze swoimi koncepcjami współpracy z Rosją, ale też za często się z nimi nie afiszował, gdy nie dawało to politycznych zysków. Świadomość, że z Giertychem jest coś nie tak, była wśród polskich narodowców dość powszechna. Jak opowiadał mi pewien kolega, był na pewnej imprezie tego środowiska, na której panowały szampańskie nastroje, toasty, dowcipy, śpiewy. W pewnym momencie wieczoru dołączył do niej Roman Giertych. W efekcie jej uczestnicy po kolei zaczęli opuszczać ją po angielsku, przypominając sobie o rzekomych ważnych obowiązkach lub potrzebie rannego wstawania.
Jak Giertych liczył, że patriarcha Cyryl pokona Kaczyńskiego
Gdyby ktoś miał wątpliwości co do tego, czy poglądy Giertycha z 1994 roku się nie zmieniły, powinien je stracić w czasie resetu w relacjach z Rosją, który wzbudził w polityku entuzjazm, szczególnie gdy reset objął także działania polskiego Kościoła. Po nieszczęsnym wspólnym liście patriarchy Cyryla z KGB, później wychwalającego rosyjskie zbrodnie na Ukrainie, z abp. Józefem Michalikiem z 2012 roku Giertych nie ukrywał zachwytu: „Szczekający piesek pisowski, który szarpał za nogawkę polski Kościół i trzymał, żeby noga nie poszła za bardzo na wschód, został z kawałkiem szmaty w zębach. To jest początek końca PiS”. Uznawał, że jest to wydarzenie przełomowe, bo polscy księża będą musieli teraz odciąć się od PiS. „Odciął on Kościół katolicki od całej tej propagandy antymoskiewskiej i budowania quasi-religijnego mitu wokół Smoleńska. To będzie miało gigantyczne konsekwencje” – chwalił abp. Michalika.
Wstydliwy, całkowicie zapomniany incydent w historii polskiego Kościoła jawił mu się jako dziejowe wydarzenie, spełnienie jego marzeń o pragnącej sojuszu z Rosją prawicy, które głosił 18 lat wcześniej: „Jarosław Kaczyński z chwilą, gdy zakwestionował nową linię Kościoła wobec Cerkwi, stracił legitymację do tego, aby mieć głosy katolickie. Dzień przyjazdu Cyryla zmienił fundamentalnie rzeczywistość na prawicy”.
Dodajmy, że reset był możliwy dzięki temu, że to Giertych obalił rząd PiS w 2007 roku. I jak się potem chwalił, zrobił to z premedytacją, będąc w nim obcą wtyką. „My się przyjaźniliśmy z Donaldem Tuskiem, Rokitą, Schetyną, grywaliśmy z nimi po cichu w piłkę, koszykówkę. Gdyby wówczas dowiedział się o tym nasz elektorat, toby nas rozszarpał” – mówił w 2014 roku w „Newsweeku”. Powiedział też wtedy: „Rozwaliłem rząd PiS. (…) Skoro pan chciał Konrada Wallenroda, to proszę bardzo”.
Już nie „faszysta i sadysta”
„Roman Giertych, faszysta i sadysta” – mówiła o nim śp. prof. Barbara Świda-Ziemba w „Gazecie Wyborczej”. Ale wkrótce zadziałała jakaś przepotężna siła i okazało się, że ktoś mówiący o „parchach” i „wstrętnych pederastach”, może być uznany przez salony i sądy za wybitnego prawnika i polityka. Dawny śmiertelny wróg Jacka Kuronia i Adama Michnika zaczął udzielać wywiadów „Gazecie Wyborczej”, zaś sam Michnik po 11 listopada napisał o Romanie i Macieju Giertychach, którzy 11 listopada składali kwiaty pod pomnikiem Dmowskiego: „Tym ludziom o tożsamości endeckiej ich długoletni przeciwnik i krytyk składa dziś pokłon”.
Wśród licznych interesów bogacza, jakim stał się Giertych, były te związane z Polnordem, które opisał dziennikarz śledczy Leszek Kraskowski z kanału Reporterzy Online. I tam pojawia się znowu wątek rosyjski. „Byli prezesi Polnordu opowiadali w rozmowach ze mną, że Krauze dosłownie przyprowadził Giertycha do firmy i kazał mu wypłacać wielomilionowe kwoty. Nie było wiadomo, dlaczego on ma tymi milionami złotych dysponować. Oczywiście, był jakiś pretekst, ze dwie sprawy, które prowadził Giertych jako pełnomocnik miliardera, ale wynagrodzenie za obsługę prawną było absolutnie niewspółmierne do wypłacanych kwot” – mówił w wywiadzie dla „GP” Kraskowski. Na czym polegała afera? „Ryszard Krauze kontrolował spółkę Polnord, miał w niej 21 proc. akcji. Ponieważ wiedział, że te akcje zostaną niebawem przejęte przez PZU, PKO BP i Bank Gospodarstwa Krajowego, postanowił »ewakuować« się z Polnordu, czyli wyciągnąć z tej firmy maksymalnie dużo pieniędzy, ile się tylko dało. I wymyślono operację, by sprzedawać Polnordowi różne aktywa za znacznie zawyżoną cenę. Przykład? Grunty w Dopiewcu pod Poznaniem. Było pole, które zostało oficjalnie nabyte przez spółkę założoną przez żonę ochroniarza Romana Giertycha. Firma – z kapitałem założycielskim 5 tys. złotych – kupiła wspomniane grunty za 7 mln złotych, po czym po ośmiu dniach sprzedała je aż o 20 mln drożej Polnordowi, czyli za 27 mln złotych”.
Według dziennikarza śledczego, z Polnordu „spore pieniądze transferowano do Rosji. Istniały budowy, na których kompletnie nic się nie działo, a nadal krążyły grube miliony dolarów. Środki były wyprowadzane do spółek rosyjskich, a te rzekomo miały stawiać bloki wraz z Polnordem”.
Krauze miał związki także z rosyjskimi politykami: „Wizyty Krauzego w stolicy Rosji odbywały się jesienią 2016 roku, czyli dwa lata po inwazji Kremla na Krym. Natomiast inwestycje w Rosji były przez niego podejmowane wcześniej, ale podejrzewam, że te biznesy stanowiły tylko przykrywkę do zupełnie innych interesów. Postawiono nieruchomość w Nowosybirsku, ale dlaczego w 2016 roku Krauze leciał do Moskwy razem z nowym prezesem Polnordu, Dariuszem Krawczykiem, i spotykał się z szefem Dumy Państwowej, Wieczysławem Wołodinem? Umówmy się: nie chodziło jedynie o wybudowanie jakiegoś bloku w Saratowie”.
Wielka Polska Tuska, który jest jak Bolesław Chrobry
W ostatnich tygodniach, gdy w Niemczech, we Francji, a także w Parlamencie Europejskim pojawiły się koncepcje, by Europa tworzyła konkurencyjny do NATO układ obronny, Giertych wyszedł przed szereg i w swoich wpisach zaczął snuć koncepcje powołania „Imperium Europejskiego”. Oczywiście oficjalnie Giertych mówił o tym, że taka Europa będzie wspierać Ukrainę. Były (?) narodowiec ogłosił: „W Europie ma miejsce jednak również drugi proces: pogłębiająca się chęć integracji w imperium. Zaczynamy zdawać sobie sprawę, że jako pojedynczy kraje nie jesteśmy w stanie odgrywać w światowej grze roli partnera”.
Dlatego pora, by „Europa wygenerowała dodatkowy, obok NATO układ obronny. Osią tego układu musiałaby być Polska, Niemcy, Francja i Wielka Brytania, Hiszpania i Wlochy (jeśli Meloni zechce)”. Powinniśmy też kupować w Ameryce mniej broni: „Musimy konsekwentnie rozwijać polską armię i ćwiczyć założenia operacyjne bez uwzględniania amerykańskiego wsparcia. To oznaczać może konieczność przekierowania, przynajmniej częściowo pieniędzy na sprzęt wojskowy z kierunku amerykańskiego na europejski” [cytaty – pisownia oryginalna].
Powyższe Giertych opisał jako dowód na powstawanie… Wielkiej Polski: „Polska zaczyna dzięki duetowi Tusk-Sikorski odgrywać coraz ważniejszą rolę w UE. W niektórych sprawach zaczynamy wręcz przewodzić. To przekładać się będzie na dalsze transfery pieniędzy i inwestycji. Po milenium od koronacji Chrobrego znowu stajemy się jednym z głównych krajów kontynentu. Wielka Polska staje się faktem!”.
Wielka Polska, wyzwolona od amerykańskich uwikłań, na wypadek ataku Rosji mogąca liczyć na pomoc Niemiec i Francji, to spełnienie marzeń Putina dalej nawet idące niż koncepcja sojuszu polsko-rosyjskiego opisana przez Giertycha 31 lat wcześniej w „Kontrrewolucji młodych”.